Wisła w pełni wykorzystała łatwiejszą drabinkę i awansowała do finału Fortuna Pucharu Polski. Zespół z Krakowa wyeliminował w półfinale Piasta Gliwice (2:1), a wcześniej Widzew Łódź (2:1 po dogrywce), Stal Rzeszów (4:1) i Polonię Warszawa (3:0). Podopieczni Alberta Rude staną przed wielką szansą, by po ponad 20-letniej przerwie po raz piąty w swej historii zdobyć to jakże prestiżowe trofeum.
Na ich drodze stanie aktualnie jeden z najlepszych polskich klubów - Pogoń Szczecin. Drużyna prowadzona przez Jensa Gustafssona zajmuje siódme miejsce w PKO Ekstraklasie, ale do podium traci raptem trzy punkty. We wcześniejszych fazach pucharu wyeliminowała między innymi Jagiellonię Białystok (2:1 po dogrywce), Lecha Poznań (1:0 po dogrywce) czy Górnika Zabrze (2:1, również po dogrywce).
- Wisła wykorzystała sprzyjający układ. Przede wszystkim na ich korzyść działał fakt, że mecze rozgrywała u siebie. Jej obecność w finale jest mimo wszystko niespodzianką. Z drugiej strony w przeszłości zdarzały się sytuacje, że zespół z niższej klasy rozgrywkowej meldował się na tym etapie rywalizacji. Za naszą granicą do decydującego spotkania kwalifikowały się nawet drużyny z jeszcze niższych lig, choćby w Niemczech czy Francji - zauważa Tomasz Frankowski, wielokrotny król strzelców Ekstraklasy w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Na taki sezon czekali?
Eksperci dają zdecydowanie większe szanse na zwycięstwo Pogoni. Trudno się dziwić. - Szczecinianie są faworytami, ale nieznacznymi. Według mnie procentowo wszystko rozkłada się w proporcjach 51:49 na korzyść Portowców. Finały rządzą się swoimi prawami. O wszystkim decyduje jedno spotkanie. Wiśle na pewno nie zabraknie motywacji. Trofeum jest dla niej istotne, gdyż to klub z wielkimi tradycjami, który marzy o powrocie do elity. Sukces mógłby go uskrzydlić - zauważa 22-krotny reprezentant Polski.
- Zespół z Krakowa najpewniej nie zdoła już doścignąć Lechii Gdańsk i Arki Gdynia, zajmujących obecnie dwa czołowe miejsca w rozgrywkach, premiowane bezpośrednim awansem. Niemniej ma dużą szansę, by znaleźć się w barażach. Tam wszystko jest możliwe. Reasumując, gdyby udało się sięgnąć Wiśle po Puchar Polski, co notabene ostatni raz stało się, gdy w niej grałem (w 2003 roku) i jednocześnie awansować do PKO Ekstraklasy, to byłby bardzo udany sezon. Krakowianie mogliby zacząć się odradzać. I tego im oraz ich kibicom życzę - kontynuuje.
"Mecz wcale nie musi być nudny"
W ostatnich pięciu spotkaniach Wisła zanotowała dwa zwycięstwa, dwa remisy i jedną porażkę. Strzeliła w nich dziewięć bramek. Z kolei Pogoń dwukrotnie przegrała, raz wygrała i dwa razy zremisowała (w tym w półfinale PP z Jagiellonią, w którym zwyciężyła po dogrywce). Szczecinianie w wyżej wymienionych meczach znajdowali drogę do bramki rywali również 9-krotnie.
- Pogoń w poprzednim meczu z Jagiellonią (przyp. red. obie drużyny zmierzyły się także w ramach PKO Ekstraklasy) pokazała, że potrafi być skuteczna w ataku. Strzeliła dwa gole i nawet mogła wygrać, a przecież Duma Podlasia wciąż prowadzi w rozgrywkach i ma realne szanse na mistrzostwo kraju. Niemniej nie sądzę, że obie drużyny się otworzą. Raczej będą starały się same nie popełnić błędu i czekać na omyłki rywala. Z drugiej strony to wcale nie musi oznaczać, że mecz będzie nudny. Wręcz przeciwnie, liczę na ciekawie widowisko - podsumowuje Tomasz Frankowski.
Finał Pucharu Polski odbędzie się 2 maja o godzinie 16:00 na PGE Narodowym. Relacja LIVE w serwisie WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Polak szaleje w Europie. Co na to Probierz?
- Lewandowski rozczarował w hicie. "Zagrał słabo nie bez powodu"