Bayer Leverkusen bliżej finału Ligi Europy

PAP/EPA / PAP/EPA/FABIO FRUSTACI / Bayer 04 pokonał w Romę na jej boisku
PAP/EPA / PAP/EPA/FABIO FRUSTACI / Bayer 04 pokonał w Romę na jej boisku

Po pierwszym półfinale Ligi Europy duży krok w kierunku finału w Dublinie uczynił Bayer 04. Drużyna z Leverkusen pokonała Romę 2:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Bayeru 04 sezon 2023/24 już jest historyczny. Po pierwszym mistrzostwie Niemiec zespół marzy o czymś więcej, czyli triumfie w Lidze Europy. AS Roma pod batutą Daniele De Rossiego powoli rozpędza się i także miała swoje aspiracje.

To gospodarze szybciej opanowali emocje i zaczęli zagrażać rywalom. Aktywny był Romelu Lukaku. W 22. minucie po dograniu z rzutu rożnego i zgraniu piłki uderzył głową z siedmiu metrów, ale trafił w poprzeczkę.

Ta sytuacja obudziła Bayer, który chwilę później mógł zadać cios. Po kontrze Jeremie Frimpong w sytuacji sam na sam z bramkarzem, uderzył ponad nim, jednak trafił w boczną siatkę.

W kolejnych minutach goście prezentowali się coraz lepiej, prowadzenie w 28. minucie objęli po błędzie obrony. Rick Karsdorp chciał w defensywie wyjaśnić sytuację, ale podał piłkę we własnym polu karnym do Alejandro Grimaldo, a ten po chwili wyłożył piłkę Fliroano Writzowi, który trafił przy słupku.

Od tego momentu przyjezdni przejęli inicjatywę i do przerwy powinni dołożyć jeszcze kilka goli. Nieskutecznością raził Frimpong. Kolejną okazję zmarnował Writz. Goście mogli tylko łapać się za głowy, bo losy dwumeczu mogły być rozstrzygnięte już po trzech kwadransach. Roma wykreowała tylko jedną szansę, kiedy techniczna próba z ok. 17 metrów Lorenzo Pellegrino przeleciała tuż obok bramki, rozbijając ustawione przy słupku butelki z wodą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowa impreza u Beckhamów. Wideo trafiło do sieci

W 2. części gry Roma starała się zaatakować. W 49. minucie do bezpańskiej piłki siedem metrów przed bramką omal nie doszedł Rick Karsdorp. Zabrakło centymetrów, aby obrońca trafił w piłkę. W odpowiedzi gościom zabrakło dokładności pod bramką strzeżoną przez Mile Svilara. W 55. minucie przed świetną szansą, po dograniu z rzutu rożnego, stanął Bryan Cristante. Strzał głową był niedokładny, a pozycja do oddania uderzenia wyśmienita.

W kolejnych minutach Bayer nie pozwalał rzymianom na zbyt wiele. Goście przenieśli ciężar gry na połowę Romy, ale sami nie kwapili się do zdecydowanego natarcia. Ich skromne prowadzenie zadowalało.

Goście mecz zamknęli w 74. minucie. Kontra Bayeru została trochę spowolniona. Josip Stanisić wycofał przed polem karnym do Rpberta Andricha, a ten przyjął piłkę i po chwili przepięknie uderzył z dystansu! Mile Silvar nawet się nie ruszył.

Po drugiej bramce Roma przestała wierzyć w możliwość zmiany wyniku. Na boisku zrobiło się nerwowo.  Gospodarze wykreowali jedną okazję, kiedy w 84. minucie Sardar Azmoun w polu karnym źle trafił w piłkę, a przed sobą miał już tylko bramkarza i ścigającego go obrońcę. W doliczonym czasie z bliska niemal do pustej bramki nie trafił Tammy Abraham.

Bayer 04 prowadzenie dowiózł do końca i tym samym uczynił milowy krok w kierunku finału Ligi Europy w Dublinie.

AS Roma - Bayer 04 Leverkusen 0:2 (0:1)
0:1 - Florian Wirtz 28'
0:2 - Robert Andrich 73'

Składy:

AS Roma: Mile Svilar - Rick Karsdorp (62' Angelino), Gianluca Mancini, Chris Smalling, Leonardo Spinazzola - Bryan Cristante, Leandro Paredes (79' Tommaso Baldanzi), Lorenzo Pellegrini - Stephan El Shaarawy, Romelu Lukaku (79' Sardar Azmoun), Paulo Dybala (90+1' Tammy Abraham).

Bayer 04 Leverkusen: Matej Kovar - Josip Stanisić, Jonathan Tah, Edmond Tapsoba - Jeremie Frimpong (88' Exequiel Palacios), Robert Andrich, Granit Xhaka, Piero Hincapie - Florian Wirtz (77' Jonas Hofmann), Alejandro Grimaldo (90+3' Odilon Kossounou) - Amine Adli (77' Nathan Tella).

Żółte kartki: Pellegrini, Spinazzola, Cristante (Roma) oraz Tah, Xhaka, Andrich (Bayer).

Sędzia: Francois Letexier (Francja).

Czytaj także:
Oficjalnie: Mistrz Polski na łatwiejszej ścieżce w europejskich pucharach
Niemcy mogą wystawić aż połowę ligi w europejskich pucharach. Co musi się stać?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty