W 30. kolejce Ruch Chorzów sprawił ogromną niespodziankę wygrywając we Wrocławiu ze Śląskiem. W kolejnej serii gier, tym razem już na swoim boisku, Niebiescy podejmowali Lecha Poznań i chcieli w tym starciu powtórzyć wydarzenia sprzed tygodnia.
I trzeba im oddać, że weszli w ten mecz całkiem nieźle, od pierwszego gwizdka pokazywali pazurki i w 24. minucie dostali za to nagrodę. Bo właśnie wtedy do siatki w bardzo specyficznej sytuacji trafił ich napastnik, Daniel Szczepan.
Snajper Niebieskich w zasadzie został nabity piłką przez słupek bramki strzeżonej przez Bartosza Mrozka. Wszystko dlatego, że niezbyt udane dośrodkowanie Patryka Stępińskiego trafiło w obramowanie bramki, a napastnik po prostu nieco w ciemno skoczył do piłki.
ZOBACZ WIDEO: Wcześniej o tym nie mówił. "Dałem jej pieniądze. Oszukała mnie"
Po chwili futbolówka trafiła w jego głowę i gol ostatecznie został zapisany na jego konto. Oczywiście nie możemy wykluczyć, że gdyby nie to, piłka po odbiciu od słupka wyleciałaby w pole, więc w tym przypadku Szczepana należy pochwalić za pazerność godną rasowego napastnika.
Jednak chorzowianie nie nacieszyli się zbyt długo prowadzeniem, bo już trzy minuty później mieliśmy 1:1. Wtedy to w polu karnym został sfaulowany Jesper Karlstrom, a "jedenastkę" na gola bardzo pewnym strzałem zamienił Mikael Ishak. Ze względu na te wydarzenia do przerwy był remis.
Czytaj też:
Kolega Szczęsnego i Milika stanie przed sądem
Urban jeszcze czegoś takiego nie przeżył