9 maja Rosja co roku obchodzi Dzień Zwycięstwa. To święto państwowe z okazji zakończenia tzw. wielkiej wojny ojczyźnianej. Tego dnia Rosjanie celebrują zwycięstwo w II wojnie światowej i w całym kraju odbywają się przeróżne obchody. Najważniejsza jednak jest wojskowa parada na Placu Czerwonym.
Władimir Putin wykorzystuje ten dzień w celach propagandowych. Często także sportowcy są zaangażowani w przeróżne wydarzenia z okazji Dnia Zwycięstwa. Tradycją jest, że m.in. piłkarze Rubina Kazań składają kwiaty pod pomnikiem, który upamiętnia rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli w II wojnie światowej.
Klub z rosyjskiej ekstraklasy opublikował nagranie z tegorocznych obchodów. Polacy szybko wyłapali, że w ceremonii brał udział... Maciej Rybus. Były reprezentant Polski nie opuścił Rosji po wybuchu wojny w Ukrainie i do dzisiaj mieszka tam z rodziną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza
"To tylko rodzinny i apolityczny Maciej Rybus zaangażowany w obchody Dnia Zwycięstwa w Rosji. Rosjanie konsekwentnie przemilczają pakt Ribbentrop-Mołotow i wspólny z Niemcami atak na Polskę podczas II wojny światowej. Putin w Dzień Zwycięstwa sieje propagandę" - komentuje w portalu X dziennikarz Jan Mazurek z weszlo.com.
Zachowanie Rybusa zauważył m.in. Cezary Kucharski. Były menedżer Roberta Lewandowskiego nie zamierzał gryźć się w język i wymownie nazwał Rybusa.
"Maciek Rybus idzie dalej i stał się radzieckim patriotą. #homosovieticus" - komentuje Kucharski.
Rybus bardzo dużo stracił w oczach Polaków po wybuchu wojny w Ukrainie. Atak na naszego sąsiada nie zrobił na nim żadnego wrażenia i postanowił nadal mieszkać oraz grać w piłkę w Rosji. Swoją decyzję tak tłumaczył w portalu TVP Sport.
- Każdy na moim miejscu miałby prawo podjąć swoją decyzję. Ja podjąłem swoją. Nie pod wpływem nacisków ludzi czy wpisów w Internecie, ale zgodnie z moim sumieniem. Lubię życie w Rosji, w Moskwie. Szybko się tam zaaklimatyzowałem, poznałem język, ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi. Rodzina czuje się tam komfortowo. Ale niestety wybuchła wojna… - mówił 34-latek.
Uczestniczenie w obchodach Dnia Zwycięstwa jest szczególnie oburzające w momencie, gdy trwa wojna w Ukrainie. Putin wykorzystuje święto do swojej propagandy i chwali się siłą swojego wojska. W tym czasie jego żołnierze codziennie bombardują ukraińskie miasta i zabijają niewinnych ludzi.
"Lubię życie w Rosji". Rybus przemówił pierwszy raz od wybuchu wojny >>
"Nie ma mowy". Wyjaśniła się przyszłość Rybusa >>