Vuk Sotirović to najbardziej wartościowy i skuteczny snajper ekstraklasy. Dlaczego? Serbski napastnik w tej rundzie zagrał w pięciu i to niepełnych spotkaniach i zdobył pięć goli. W sumie na boisku spędził on 270 minut (nie wliczając doliczonego czasu gry). Średnio co niecałą godzinę trafia więc on do siatki. Piłkarz Śląska Wrocław mógłby walczyć o koronę króla strzelców najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju, gdyby nie kontuzje, które co chwilę trapią tego zawodnika. - Prawie cały tydzień przed meczem z Odrą nie trenowałem. Noga mnie bolała. Byłem rehabilitowany. Nie było pewne czy będę grał czy nie. Zdecydowałem się jednak wystąpić i na boisku nie wyglądało to najlepiej, bo bałem się tak pełnym sprintem ruszyć do piłki. Akurat przed tą bramką raz pobiegłem, poczułem ból i prosiłem o zmianę. Łukasz Madej długo się rozgrzewał i akurat udało mi się bramkę strzelić. Jeszcze przy tym golu jak startowałem to troszeczkę poczułem ból w tej nodze. Trudno będzie, żebym zagrał z Arką Gdynia. Mam nadzieję, że do kolejnego spotkania po Arce wykuruję się i będę zdolny do gry - powiedział po meczu wyraźnie podłamany zawodnik.
Kontuzje są jego głównym problemem snajpera. Gdy uda już mu powrócić się na boisku po kilku spotkaniach uraz znów się odnawia. Taka sytuacja ciągnie się nie pierwszy już sezon. - Jestem już nie załamany, bo taki byłem wcześniej. Już to wszystko przeszedłem. Zrobię wszystko, żeby coś takiego się nie wydarzyło, bo czuję taki głód i chęć grania, a co chwilę łapię kontuzję. Teraz, jak będzie przerwa zimowa, będę miał miesiąc czasu i muszę się bardzo dobrze wyleczyć. Jak zaczniemy trenować to treningi będą polegały bardziej na bieganiu, także myślę, ze spokojnie zimę przepracuję i powinno być wszystko w porządku. Szkoda, bo teraz ostatnio mam szczęście i znajduję się w sytuacjach podbramkowych, tam gdzie powinienem być i udaje mi się bramki strzelać. Żałuję, że tak się stało, ale takie jest życie i będę robił wszystko, aby być zdrowym i móc grać - dodał Sotirović.
W ostatnim spotkaniu podopieczni Ryszarda Tarasiewicza pokonali 4:0 Odrę Wodzisław Śląski. Wszystkie gole padły w pierwszej odsłonie pojedynku. Druga część potyczki była już zdecydowanie słabsza w wykonaniu zawodników Śląska. - W drugiej połowie staraliśmy się nie stracić bramki, a jeżeli się uda, zdobyć jeszcze jakiegoś gola. Z Odrą rok temu do przerwy prowadziliśmy 3:0, potem dołożyliśmy jeszcze jedną bramkę. Teraz już do przerwy było 4:0. Myślę, że rozegraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Nie wiem czy oni zagrali tak źle, czy my tak dobrze, ale sądzę jednak, że to drugie. Czterech goli do przerwy nie strzela się codziennie - skomentował napastnik z Serbii.
Teraz najskuteczniejszego piłkarza Śląska Wrocław prawdopodobnie znów czeka przerwa. - Ogólnie naprawdę dobrze się czuję tylko z tą nogą jest coś nie tak. Już dużo badań zrobiłem i nie wiem... Zaczęło się przed tą rundą, potem miałem jakaś chęć do gry, na przykład w meczu z Jagiellonią, gdzie chciałem bardzo wystąpić i tak kontuzja się odnowiła. Potem podobnie było z Koroną Kielce. Wyleczyłem się, zagrałem w kilku spotkaniach, ale teraz znów się coś stało - wyraźnie smuci się piłkarz.
- Jedynym moim marzeniem teraz jest to, abym całą rundę mógł normalnie, regularnie grać. Wystąpiłem w niecałych pięciu spotkaniach i akurat udało mi się strzelić te pięć goli. To jest wspaniałe, ale ja jestem smutny, załamany tym wszystkim. Nie mogę się jednak załamywać, muszą patrzeć do naprzód i walczyć o to, aby wszystko było w porządku - zakończył zawodnik.