Polki w fazie grupowej europejskiego czempionatu rozgrywanego w Szwecji kolejno pokonały 1:0 Belgię, następnie przegrały 0:1 z Hiszpanią, a na koniec zremisowały 1:1 z Portugalią (więcej TUTAJ). Z dorobkiem czterech punktów Biało-Czerwone awansowały do półfinału z drugiego miejsca.
- Emocji było bardzo dużo, ponieważ musieliśmy poczekać do ostatniej minuty meczu, kiedy sędzia odgwiżdże zakończenie spotkania i dopiero mogliśmy się cieszyć. Ten sukces niewątpliwie jest dla nas olbrzymim wydarzeniem, z czego bardzo się cieszę i gratuluję całemu zespołowi - powiedział w rozmowie z portalem "Łączy Nas Piłka" trener reprezentacji Polski U-17 Marcin Kasprowicz.
To już jest najlepszy wynik polskiej kadry w tej kategorii wiekowej od 2013 roku, kiedy to drużyna z m.in. Ewą Pajor, Pauliną Dudek i Eweliną Kamczyk sięgnęła po złoty medal. Ten zespół z pewnością chciałby nawiązać do sukcesu sprzed 11 lat, choć ma świadomość, że będzie o to bardzo trudno. Z jednej strony dwa turnieje eliminacyjne, gdzie Polki wygrały wszystkie sześć meczów z bilansem 30:2, rozbudziły apetyty. Z drugiej jednak stopień trudności w turnieju finałowym - jak podkreśla selekcjoner naszej reprezentacji - jest dużo wyższy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ przechytrzył rywali. Nikt się tego nie spodziewał!
- Środowisko meczowe jest zdecydowanie inne niż w kwalifikacjach, w pierwszej rundzie i w drugiej rundzie. Tutaj nie ma czasu na zastanowienie przed oddaniem strzału. Tutaj trudno jest o precyzyjne uderzenie piłki, bo działa presja rywala. Cieszę się jednak niezmiernie, że takie środowisko jest tworzone w tych meczach dla naszych piłkarek, bo ono wiele wniesie w ich edukację, w ich rozwój i wierzę głęboko, że pomoże w podniesieniu poziomu tej finalizacji, tej skuteczności do strzelania goli - przyznał Kasprowicz.
W półfinale reprezentacja Polski zmierzy się z Anglią, która jak dotąd wygrała wszystkie mecze na turnieju finałowym. W pierwszej kolejce pokonała Norwegię 3:0, w drugiej Szwecję 5:1, a w trzeciej Francję 1:0. Trzeba szczerze przyznać, że to rywalki będą faworytkami.
- Oglądałyśmy mecze reprezentacji Anglii na tym turnieju. Znamy niektóre zawodniczki z poprzedniego Euro (na którym Angielki awansowały do półfinału - przyp. red.). Bardzo dobra drużyna, na pewno będziemy musiały wspiąć się na swoje wyżyny, ale jestem przekonana, że wyjdziemy i spróbujemy zagrać jak równy z równym. Nie spróbujemy. Zagramy - deklaruje pomocniczka reprezentacji Polski Weronika Araśniewicz.
Warto podkreślić, że walka toczy się nie tylko o sam awans do finału Mistrzostw Europy, ale także o prawo gry na Mistrzostwach Świata, które w dniach 16 października - 3 listopada 2024 roku odbędą się na Dominikanie. Uzyskają go trzy najlepsze ekipy Starego Kontynentu.
Mecz Anglia - Polska odbędzie się w szwedzkim Malmo w środę 15 maja o godzinie 18:30. Transmisja w TVP Sport. Trzy godziny wcześniej w drugim półfinale Hiszpanki zmierzą się z Francuzkami. Mecze o trzecie i pierwsze miejsce odbędą się w sobotę 18 maja kolejno o 13:00 i 17:00.
Sprawdź także: Liderki solidarnie po 5:1. Coraz ciekawiej też na dole Orlen Ekstraligi