Niespodzianki w Lubinie nie było. Zagłębie było zespołem zdecydowanie lepszym, wypracowało znacznie więcej sytuacji i zasłużenie sięgnęło po komplet punktów. Zresztą, wygrana i tak jest zbyt mało okazała, biorąc pod uwagę liczbę błędów popełnionych przez ŁKS. Defensywa gości istniała tylko teoretycznie.
Ten mecz pokazał dobitnie, dlaczego ŁKS jest na ostatnim miejscu w tabeli. Defensywa przeciekała, a z przodu brakowało jakości. W takich okolicznościach walka o utrzymanie jest dość problematyczna. Suchy wynik 2:1 nie oddaje tego, co działo się na boisku.
Spotkanie nie miało w zasadzie żadnej temperatury. Na siłę można było emocjonować się tym, czy Zagłębie wygra po raz czwarty z rzędu, dzięki czemu zapewni sobie 8. miejsce w Ekstraklasie na koniec tego sezonu. ŁKS był już pogodzony ze spadkiem i było to widać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić
Do przerwy było tylko 1:0. Gospodarze bardzo szybko napoczęli rywala, wykorzystując prostą stratę. Rahil Mammadov wyraźnie złamał linię spalonego po prostopadłym podaniu Kacpra Chodyny i na wślizgu wszystko zamknął Dawid Kurminowski, uprzedzając wychodzącego z bramki Aleksandra Bobka. I goście mogli się cieszyć, że po 45 minutach przegrywali różnicą tylko jednego gola. Zagłębie oddało sporo strzałów z dystansu, były kolejne sytuacje, ale zawsze czegoś brakowało.
W drugiej połowie był lepszy moment ŁKS-u, gdy Sokratis Dioudis został parę razy zmuszony do wysiłku, ale dosłownie chwilę później Zagłębie strzeliło gola na 2:0 i było po zabawie. Chodyna skiksował w polu karnym, jednak szczęście sprzyjało gospodarzom i piłka spadła idealnie pod nogi Mateusza Grzybka, a ten mocnym strzałem pokonał Bobka. Oczywiście były też kolejne okazje (m.in. Tomasz Pieńko albo Mateusz Wdowiak, gdy piłkę z linii bramkowej wybijał Artemijus Tutyskinas.
Sytuacji na boisku nie zmienił też fakt, że Chodyna został wyrzucony z boiska przez sędziego Sebastiana Krasnego w 83. minucie. Arbiter postąpił bardzo drobiazgowo, bo ukarał Chodynę drugą żółtą kartką za odkopnięcie piłki po gwizdku - w jego ocenie. Co prawda w doliczonym czasie zrobiło się nerwowo, bramkę zdobył debiutujący w Ekstraklasie Aleksander Iwańczyk, lecz na więcej ŁKS-u nie było stać. Obudzili się zdecydowanie zbyt późno.
KGHM Zagłębie Lubin - ŁKS Łódź 2:1 (1:0)
1:0 Dawid Kurminowski 7'
2:0 Mateusz Grzybek 58'
2:1 Aleksander Iwańczyk 90+4'
Składy:
Zagłębie: Sokratis Dioudis - Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Aleks Ławniczak - Kacper Chodyna, Tomasz Makowski (90+4' Bartłomiej Kłudka), Damian Dąbrowski, Marek Mróz (79' Marko Poletanović), Mateusz Wdowiak (61' Tomasz Pieńko) - Dawid Kurminowski (79' Juan Munoz).
ŁKS: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Rahil Mammadov, Levent Guelen, Artemijus Tutyskinas, Piotr Głowacki (67' Antoni Młynarczyk) - Bartosz Szeliga, Dani Ramirez (73' Aleksander Iwańczyk), Adrien Louveau (67' Oskar Koprowski), Pirulo (85' Engjell Hoti) - Piotr Janczukowicz (46' Kay Tejan).
Żółte kartki: Chodyna (Zagłębie) oraz Ramirez, Młynarczyk, Tutyskinas, Koprowski (ŁKS).
Czerwona kartka: Chodyna 83' (ŁKS, za drugą żółtą).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).