Bayer 04 Leverkusen powstał w 1904 roku. Został założony przez pracowników farmaceutycznego giganta jako klub zakładowy i do dzis do niego należy. Korporacja ma jednak mroczną kartę swojej historii.
Czerpali zyski z Holocaustu
W 1925 roku sześć wielkich niemieckich firm stworzyło konglomerat IG Farben. Gdy naziści przejęli władze w Niemczech, ich łupem padł także IG Farben, który odgrywał bardzo dużą rolę w niemieckiej gospodarce. Jeszcze przed wojną z firmy zostało wyrzuconych część żydowskich pracowników. To niestety był dopiero początek.
Nie jest tak, że Bayer i IG Farben były tylko trybikiem w wielkiej niemieckiej maszynie zagłady. Jak mówi dr. hab Tomasz Panfil, z Biura Edukacji Narodowej oraz IPN, rola syndykatu IG Farben i Bayeru była na tyle duża, że poświęcono mu osobny proces norymberski.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
- O skali działalności świadczy to, że zatrudniali około miliona pracowników przymusowych. Mało który koncern może się z tym równać. Nawet potężny Siemens miał ich sporo mniej - przyznaje historyk. Często takimi robotnikami byli Polacy.
Jednak nie to jest najgorsze. Koncern IG Farben, w tym Bayer, miał 42,5 proc. akcji firmy, która produkowała cyklon B używany w komorach gazowych. - Firma Bayer miała w tym potężny udział - dodaje Panfil.
Zbrodniarze w raju
Jak wiadomo, Bayer to firma zajmująca się sprzedażą leków. Jej współpracownicy ochoczo korzystali z tego, co zastali w obozach koncentracyjnych. Bayer doczekał się nawet kogoś w rodzaju swojego doktora Josefa Mengele, który przeprowadzał na ludziach brutalne eksperymenty. Firma z kolei czerpała z tego ogromne zyski.
- Pracownik koncernu Bayer Helmuth Vetter w obozie Dachau zajmował się eksperymentami medycznymi. W liście do kolegów z Leverkusen pisał, że cieszy z możliwości wypróbowania nowych preparatów m.in. firmy Bayer. Wspominał, że trafił do raju, a to przecież był jeden z najcięższych obozów koncentracyjnych. Później przeniósł się do Auschwitz i celowo zarażał więźniów gruźlicą czy błonicą, a potem sprawdzał, jak działają eksperymentalne leki - opowiada Panfil.
Vetter ze względu na swoje zbrodnie po wojnie został skazany przez Amerykanów na karę śmierci. Większości menadżerów jednak się upiekło i otrzymywali zdecydowanie niższe wyroki, a niekiedy szansę powrotu do normalnego życia.
Jak podaje nasz rozmówca, Carl Wurster, który przejmował zakłady chemiczne w Polsce, wyszedł na wolność już w 1952 roku i był później członkiem m.in. zarządu Deutsche Bank. Podobnie ma się historia z Fritzem ter Meerem, który opuścił więzienie przedwcześnie i później przez 8 lat był członkiem zarządu Bayeru.
- Ter Meer był odpowiedzialny za budowę fabryki koncernu IG Farben w Auschwitz. Przy samej jej budowie zginęło 10 tysięcy ludzi. Członkowie zarządu IG Farben, nawet jeśli byli skazywani, z reguły wychodzili z więzienia grubo przed terminem - zaznacza.
Zadośćuczynienie czy wybielanie historii?
Obecnie Bayer otwarcie przyznaje się do swojej przeszłości, choć firma potrzebowała kilkudziesięciu lat, by uporać się ze swoją rolą w Holocauście. Teraz prowadzi fundację, która zajmuje się walką z rasizmem czy antysemityzmem, a w Leverkusen stoi pomnik, który przypomina o zbrodniczych działaniach Bayeru.
Czy jednak takie działania firmy są wystarczające? Historyk zwraca uwagę, że nie można wprost obwiniać tylko firmy. - Korporacje przecież nie działały samodzielnie i nie organizowały ludobójstwa: odpowiedzialne było państwo niemieckie i jego rozmaite instytucje. Owszem, firmy czerpały zyski, ale bez całej machiny państwowej to ludobójstwo by się nie odbyło. Korporacje są odpowiedzialne za to, że miały miękki kręgosłup - ocenia rozmówca.
W drodze po drugi puchar
Bayer Leverkusen rozgrywa najlepszy sezon w 110-letniej historii. Kilka tygodni temu zdobył swoje pierwsze mistrzostwo Niemiec i ma szansę na potrójną koronę, bo przed nim finały Ligi Europy (22.05) i Pucharu Niemiec (25.05).
W środę bayer może sięgnąć po swoje europejskie trofeum. W 1988 roku Bayer, z Andrzejem Buncolem w składzie, wygrał Puchar UEFA. Warto zaznaczyć, że klub ma bogate związki z Polską, a w jego barwach występowało kilkunastu naszych rodaków w tym Jacek Krzynówek, Radosław Kałużny czy Tomasz Bobel.
Drużyna Xaviego Alonso może w Dublinie przedłużyć imponującą serię. Bayer w tym sezonie nie przegrał jeszcze żadnego spotkania - przez ostatnie 51 meczów nie schodził z boiska pokonany. Czy w jednym z najważniejszych meczów sezonu przedłuży swoją passę?
Finał Ligi Europy Atalanta Bergamo - Bayer Leverkusen w środę o godzinie 21:00. Transmisja w Viaplay. Relacja tekstowa "na żywo" na WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale