Madej wykorzysta szansę?

Łukasz Madej nie może na razie wywalczyć miejsca w podstawowym składzie Śląska. Sam piłkarz mówi, że fizycznie jest już gotowy do gry. - Czuję się dobrze i chciałbym dostawać jak najwięcej szans - mówi zawodnik, który ma szansę na występ w podstawowej jedenastce przeciwko Arce Gdynia.

Łukasz Madej w ostatnim meczu dostał okazję na pokazanie się szkoleniowcowi Śląska, Ryszardowi Tarasiewiczowi. Pomocnik pojawił się na boisku jeszcze w pierwszej połowie, zmieniając kontuzjowanego Vuka Sotirovicia. Madej zaprezentował się dobrze, choć on sam wymaga od siebie więcej. - Zawsze może być lepiej, prawda? Dużo od siebie wymagam, ale wydaje mi się, że mogę być zadowolony. Szkoda, że po moim uderzeniu piłka nie wpadła do bramki, bo byłby to bardzo ładny gol. Na placu gry pojawiłem się gdy mecz był już rozstrzygnięty. W drugiej połowie zawodnicy Odry rozgrywali piłkę. Gdybyśmy zaatakowali ich pressingiem, to myślę, że dla mnie i dla innych zawodników stworzyłyby się sytuacje. Liczę cały czas na więcej - mówi piłkarz.

Drużyna z Wodzisławia Śląskiego nie była wymagającym rywalem dla piłkarzy Tarasiewicza. Ci po pierwszej połowie prowadzili 4:0. - Już po pierwszych minutach było widać, że piłkarze Odry nie wyglądali dobrze. Coś im tam nie gra. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Narzuciliśmy im ostre tempo. Trzeba przyznać, że popełniali juniorskie błędy, ale to już ich problem - komentuje były zawodnik ŁKS-u Łódź.

Madej po przyjściu do Śląska musiał nadrobić zaległości treningowe. Jak na razie ofensywnie usposobiony pomocnik gra mało i na murawie pojawia się głównie z ławki rezerwowych. - Tak jak już mówiłem, liczę na więcej. Nie ulega to wątpliwości. Mam nadzieję, że trener w końcu przekona się do mnie i będę grał więcej. Mogę uzyskać swoją maksymalną formę poprzez mecze, w których będę grał. Ale to trener decyduje o składzie - stwierdził Łukasz Madej. - Czuje się dobrze. Brakuje mi pewności, bo gdybym ją miał, to jeszcze zakręciłbym trochę tymi obrońcami. Teraz jest strach - stracę piłkę i co powie trener? To jest w głowie. Przede wszystkim w sferze mentalnej moja dyspozycja może być jeszcze lepsza, bo fizycznie czuję się dobrze i chciałbym dostawać jak najwięcej szans gry - dodał.

Być może spotkanie z ostatnią drużyną w tabeli było przełomowe. Madej miał dużo czasu na pokazanie się i zaprezentował się z bardzo dobrej strony. - Jeżeli się dostaje szansę, to trzeba ją wykorzystać. Starałem się to robić. Trochę żałuje, że jako zespół nie złapaliśmy ich pięć - sześć razy w drugiej połówce. Myślę, że jak byśmy ich zaatakowali, to jeszcze strzeliliśmy z dwie bramki - mówi pomocnik.

W sobotnim starciu Madej mógł nawet wpisać się na listę strzelców. Uderzył bardzo ładnie z dystansu, ale ten strzał zatrzymał golkiper wodzisławian. - Już widziałem piłkę w bramce. Tak chciałem uderzyć, bo widziałem, że bramkarz trochę wyszedł, ale nie udało się podwyższyć wyniku. Myślę, że w następnym spotkaniu się uda - optymistycznie stwierdza zawodnik. Następny pojedynek wrocławianie zagrają z Arką Gdynia. To starcie jest prestiżowe, zwłaszcza dla kibiców obu ekip. - Wiem co dla Śląska znaczą mecze z Arką Gdynia. Gdybym zdobył bramkę w tym spotkaniu, to bym się bardzo cieszył - zaznacza Madej.

Jeżeli piłkarzowi teraz nie uda się wywalczyć miejsca w podstawowym składzie, to przed nim cały okres zimowy. - Liczę, że nawet poprzez gry sparingowe, które będą się odbywały, nabiorę rytmu meczowego, bo tego przede wszystkim mi brakuje. Zostały trzy kolejki i mam nadzieję, że będę w nich grał - zakończył.

Źródło artykułu: