Reprezentacja Polski w swoim przedostatnim sprawdzianie przed Euro 2024 zmierzyła się na PGE Narodowym z Ukrainą. Ekipa Biało-Czerwonych zdominowała wschodnich sąsiadów, w pół godziny zdobyła aż trzy bramki, a później kontrolowała wynik.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 3:1 (---> RELACJA). Po ostatnim gwizdku arbitra na konferencji prasowej zjawił się Serhij Rebrow. W pewnym momencie otrzymał pytanie od polskiego dziennikarza, które nieco go zirytowało.
- Chciałbym zapytać, czy nie uważa pan, że gra reprezentacji Ukrainy była zbyt agresywna w tym spotkaniu, biorąc pod uwagę, że był to tylko mecz towarzyski - usłyszał selekcjoner Ukraińców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! To może być gol sezonu
Mimika twarzy i ton głosu wskazywały na lekką irytację. Później do tego doszły jeszcze te słowa: - A dlaczego gra reprezentacji miałaby być zbyt agresywna? Dopiero pod koniec gry mieliśmy jeden przypadek, kiedy Siergiej Sidorczuk w walce zrobił mocne wejście - tłumaczył dość nerwowo szkoleniowiec.
Czy można się z tym zgodzić? Niekoniecznie, bo Ukraina otrzymała w tym meczu trzy żółte kartki, a Polska żadnej. Nie da się ukryć, że fizycznie był to trudny mecz dla Biało-Czerwonych. Kilku podopiecznych Michała Probierza ma po tym spotkaniu problemy.
- To jest gra. Wydaje mi się, że nie widać było jakiejś wielkiej agresji czy to ze strony Polski, czy też Ukrainy. Był to ważny sparing i zawodnicy starali się pokazać swoje najlepsze strony - zamknął wątek Serhij Rebrow.
Kolejnym sparingpartnerem Polaków będzie Turcja. Do generalnego testu przed wyjazdem do Niemiec dojdzie 10 czerwca (poniedziałek) o godzinie 20:45.
Cytowany fragment konferencji prasowej (od 3:50) można zobaczyć poniżej:
---> Został nazwany "zdrajcą". Ukraińskie media ostro po meczu z Polską
---> Dawno nie mieliśmy takiego piłkarza. "To duży talent polskiej piłki"