10 czerwca to dzień jak każdy inny i tak jak wszystkie pozostałe ma swoją historię pod kątem meczów reprezentacji Polski rozgrywanych właśnie 10.06. Na przestrzeni całej historii nie było ich zbyt wiele, ale szczególnie jeden z nich utkwił nam w pamięci na lata.
Mianowicie w 2002 roku w Korei Południowej Biało-Czerwoni rywalizowali z Portugalią w drugim meczu fazy grupowej mistrzostw świata. Oś Navegadores wygrali ten mecz aż 4:0, a jego największym bohaterem został oczywiście Pedro Pauleta.
Napastnik portugalskiej kadry raz po raz niemiłosiernie kręcił naszymi obrońcami, ale najbardziej w pamięć zapadł Tomaszowi Hajcie, któremu do dziś przypominane są tamte wyczyny Paulety. Snajper zakończył ten mecz z trzema trafieniami na koncie. Jedno dorzucił jeszcze Rui Costa i było po sprawie. [urlz=
tego meczu można zobaczyć TUTAJ[/urlz].
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor chciał rzucić koszulkę. I zaczęło się szaleństwo
Poprzednie stulecie
Łącznie 10 czerwca dotychczas rozegraliśmy siedem spotkań, a pierwsze z nich odbyło się... równo 100 lat temu. W 1924 roku w Warszawie Biało-Czerwoni przegrali ze Stanami Zjednoczonymi 2:3. Co ciekawe, cztery lata później, również 10.06, również w Warszawie doszło do rewanżu i wtedy padł remis 3:3.
Pierwsze zwycięstwo jakie zanotowaliśmy przy okazji meczu rozgrywanego 10 czerwca przypada na rok 1977. Wtedy kadra, która rok później zagrała na mundialu w Argentynie rozegrała mecz towarzyski z Peru, w stolicy tego kraju, czyli Limie. Dzięki bramkom Andrzeja Szarmacha, Kazimierza Deyny oraz Henryka Kasperczaka Biało-Czerwoni wygrali ten mecz 3:1.
Rok później, na wspomnianym już mundialu w Argentynie, również przyszło nam zagrać w tym dniu. Wtedy w starciu rozgrywanym w słynnym Rosario, w którym dziewięć lat później na świat przyszedł Lionel Messi, Polacy zagrali z Meksykiem na zamknięcie pierwszej fazy grupowej tego turnieju.
Wówczas nasi reprezentanci byli już po remisie z RFN i wygranej z Tunezją i do tego dołożyli zwycięstwo z przeciwnikiem z Ameryki Środkowej. Dwa gole Zbigniewa Bońka i jeden Kazimierza Deyny dały dość pewne zwycięstwo 3:1.
Historia nowożytna
Mówiliśmy już o Portugalii, więc w poszukiwaniu kolejnych spotkań rozgrywanych 10.06 trzeba się przenieść aż do 2017 roku i czasów, w których kadra radziła sobie znakomicie. Jesteśmy na etapie eliminacji do mundialu w Rosji, oczywiście pod wodzą Adama Nawałki.
Wówczas nic nie wskazywało na to, aby kadra mogła mieć jakieś problemy ze średnimi rywalami, co również pokazało starcie z Rumunią, które przypadło na dziesiąty dzień czerwca. Na PGE Narodowym w Warszawie bez większych problemów pokonaliśmy rywala 3:1, a wszystkie gole dla naszego zespołu strzelił Robert Lewandowski.
Dwa lata później również przyszło nam zagrać 10 czerwca i również w warszawskim domu kadry. Wtedy, już w trakcie kadencji Jerzego Brzęczka i podczas eliminacji do Euro 2020, na swoim boisku podejmowaliśmy Izrael i bardzo pewnie pokonaliśmy go 4:0.
Każda z bramek została zdobyta przez innego zawodnika. Do siatki trafiali wtedy: Krzysztof Piątek, Robert Lewandowski, Kamil Grosicki oraz Damian Kądzior, dla którego był to pierwszy i dotychczas ostatni gol w barwach narodowych.
Zatem historyczny bilans spotkań rozgrywanych 10.06 jest dla naszej kadry pozytywny. Z siedmiu meczów wygraliśmy aż cztery, jedno zremisowaliśmy i w przypadku dwóch z nich schodziliśmy z boiska pokonani. Choć oczywiście z tych wszystkich spotkań w głowach najbardziej utkwiła nam wspomniana na początku porażka z Portugalią i popisy Pedro Paulety.
Mecz Polska - Turcja w poniedziałek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj też:
Turcy rozpisują się przed meczem
Przedostatni sprawdzian Argentyny