W 2019 roku Tomasz Frankowski z powodzeniem wszedł do wielkiej polityki. 22-krotny reprezentant Polski uzyskał wtedy mandat w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Startował w okręgu obejmującym województwa warmińsko-mazurskie oraz podlaskie. Reprezentował wtedy w barwy szerokiej koalicji ówczesnej opozycji (Koalicja Europejska - przyp.red.).
W tym roku nie poszło mu jednak tak dobrze, mimo że jego ugrupowanie wygrało jakiekolwiek wybory po raz pierwszy od 10 lat. Frankowski uzyskał 88 190 głosów. Był to drugi wynik wśród kandydatów Koalicji Obywatelskiej. Na lidera listy KO Jacka Protasa zagłosowało ponad 125 tysięcy osób i to on zdobył jedyny dla ugrupowania mandat w tym okręgu wyborczym.
- To kolejny dobry wynik naszego ugrupowania w skali kraju. Niestety, w tym okręgu nasze ugrupowanie przeważnie uzyskuje jeden mandat. Jacek Protas umiejętnie poprowadził swoją kampanię i wygrał - komentuje Frankowski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"
Różnica jednak była taka, że pięć lat temu były czterokrotny król strzelców Ekstraklasy był liderem listy Koalicji Obywatelskiej, a teraz startował z drugiego miejsca.
- Nie jestem rozczarowany brakiem jedynki. Obowiązuje niepisany zwyczaj, że raz jedynkę otrzymuje przedstawiciel Warmii i Mazur, a raz Podlasia. Nie widziałem możliwości, bym po raz drugi z rzędu mógł aspirować do pozycji lidera listy. Podjąłem rękawicę startując z drugiego miejsca. Dla Koalicji Obywatelskiej to był dobry wybór, bo w skali całego okręgu wyborczego uzyskaliśmy lepszy wynik niż Prawo i Sprawiedliwość - tłumaczy.
Na pytanie o to, co zawiodło w jego kampanii, odpowiada jasno. - Więcej nie mogłem zrobić. Prawie 90 tysięcy głosów z drugiego miejsca na liście to świetny wynik. Zabrakło tego, żebyśmy wywalczyli dwa mandaty w ogólnym rozrachunku. Województwa warmińsko-mazurskie i podlaskie to przecież bardzo duże regiony - ocenia pięciokrotny mistrz Polski.
Następne wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się dopiero za pięć lat. Nie wydaje się także, by na krajowym podwórku szybko pojawiła się kolejna szansa dla byłego piłkarza. Zgodnie z planem wybory parlamentarne mają się odbyć dopiero w 2027 roku, a samorządowe jeszcze dwa lata później. Jaka jest polityczna przyszłość Frankowskiego?
- Dotychczas jeszcze o tym nie myślałem. Mój mandat do Parlamentu Europejskiego wygasa dopiero 15 lipca i mam przed sobą jeszcze pracę w komisjach. Dopiero po wakacjach będę mógł coś więcej powiedzieć na temat mojej politycznej przyszłości - podsumowuje Tomasz Frankowski.
Warto wspomnieć, że najwięcej głosów w wybroach do Parlamentu Europejskiego (37,06 proc.) dostała Koalicja Obywatelska, która obejmie 21 miejsc w europarlamencie. PiS (36,16 proc.) dostanie 20 mandatów. Konfederacja (12,08 proc.) obejmie 6 mandatów, a Trzecia Droga (6,91 proc.) i Lewica (6,30 proc.) dostaną po 3 mandaty w Parlamencie Europejskim (więcej TUTAJ).
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Wytknął Probierzowi jeden błąd przy powołaniach. "Trzeba byłoby zaczekać"
Real zbojkotuje prestiżowe rozgrywki? Ancelotti postraszył FIFA