We wtorek w wieku 81 lat zmarł legendarny dla polskiej piłki trener Orest Lenczyk. Trzykrotny mistrz Polski pracował w PKO Ekstraklasie łącznie przez 37 lat i bardzo mocno zasłużył się w dziejach naszego futbolu. Swoim wspomnieniem dotyczącym tej znamienitej postaci na konferencji prasowej kadry podzielił się selekcjoner reprezentacji Michał Probierz.
Lenczyk zasłynął nie tylko pracą trenerską, ale też swoimi barwnymi i momentami dość specyficznymi wypowiedziami, co też nie umknęło Probierzowi. - Miałem z nim różne rozmowy. To bardzo smutna wiadomość dla polskiej piłki. Wiadomo, że zawsze był trenerem, który miał ciętą ripostę - powiedział na starcie.
Po chwili 51-latek przytoczył anegdotę związaną z trenerem Lenczykiem. - Pamiętam jak dziś, jak jako młody trener prowadziłem Widzew, a trener Lenczyk GKS Bełchatów i mieliśmy wspólną konferencję prasową. Powiedział do mnie, że zremisowaliśmy 0:0 i zdobyliśmy punkt przeciwko przyszłemu mistrzowi Polski, w pierwszej kolejce i, że to najcenniejszy punkt jaki zdobyliśmy. Wtedy GKS grał w pucharach, wiec powiedziałem mu, że dziękuję, że zdobyliśmy punkt z przyszłym zdobywcą Pucharu Europy. Trener Lenczyk na koniec powiedział do mnie: "na boisku 0:0, a na konferencji 1:1" - opowiedział selekcjoner.
Na zakończenie tej wypowiedzi opiekun naszej kadry jeszcze raz zwrócił uwagę na dorobek trenerski zmarłego - Wielki szacunek dla niego. Polska piłka straciła człowieka, który zawsze był jej bardzo oddany. Wyrazy współczucia dla wszystkich bliskich - skończył Probierz
Były trener m.in. Śląska Wrocław trzy razy w swojej karierze zostawał mistrzem Polski. Pierwszy raz dokonał tego prowadząc Wisłę Kraków i mając wówczas zaledwie 36 lat. Ostatni raz jego drużyna osiągnęła taki sukces już w rozgrywkach 2011/12.
W dodatku w momencie tego drugiego triumfu miał aż 70 lat, co czyni go najstarszym trenerskim mistrzem w historii naszego futbolu. Ciężko sobie jednocześnie wyobrazić, aby któryś z przytoczonych dwóch rekordów miał zostać pobity.
Czytaj też:
Probierz: Koeman? Jak nie wierzy, to niech zadzwoni do Barcelony
Slisz: nie ma ludzi niezastąpionych