"Skąd ten optymizm". Były dyrektor reprezentacji miażdży Biało-Czerwonych

Zdjęcie okładkowe artykułu: TVN Agency / Agnieszka K. Jurek / Na zdjęciu: Jan de Zeeuw
TVN Agency / Agnieszka K. Jurek / Na zdjęciu: Jan de Zeeuw
zdjęcie autora artykułu

Jan de Zeeuw, były dyrektor reprezentacji Polski, w rozmowie z WP SportoweFakty nie zostawia suchej nitki na drużynie Michała Probierza, Robercie Lewandowskim i Piotrze Zielińskim. Od Holendra obrywa się też Cezaremu Kuleszy.

Po meczach towarzyskich z Ukrainą (3:1) i Turcją (2:1 nastroje wokół reprezentacji Polski zmieniły się o 180 stopni. Jeszcze parę tygodni temu nikt nie dawał kadrze Michała Probierza najmniejszych szans na Euro 2024 w grupie z Holandią, Austrią i Francją.

Może nikt nie wskazuje Polaków jako faworytów do złota, ale można odnieść wrażenie, że im bliżej do pierwszego meczu, tym tzw. balonik jest coraz mocniej pompowany. Tego entuzjazmu nie podziela Jan de Zeeuw, dyrektor reprezentacji Polski w latach 2006-2009. Holender był też doradcą Józefa Wojciechowskiego w Polonii Warszawa.

- Oglądałem dwa ostatnie mecze i nie wiem skąd wśród Polaków ten optymizm. Przeciwko Ukrainie Polska nic nie grała. Strzeliła dwa gole po stałych fragmentach i jeden "z niczego" - mówi WP SportoweFakty prawa ręka Leo Beenhakkera.

- Jedyna różnica polegała na tym, że drużyna była ustawiona wyżej niż u poprzednich selekcjonerów i próbowała grać w pressingu. W środku pola było przez to mnóstwo miejsca. Pamiętajmy też, że fantastycznie w bramce zaprezentował się Łukasz Skorupski - dodaje związany z Polską od blisko pół wieku Holender.

- W meczu z Turcją rywale robili w środku pola, co tylko chcieli. Mieli w drugiej połowie 22 sytuacje, Polacy osiem i dziewiątą Nicola Zalewski, gdy strzelił gola. Gdzie tu szukać optymizmu? - zastanawia się nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Była ósma sekunda meczu. Niewiarygodny strzał z 60 metrów

W HOLANDII JEST PODOBNIE

Holandia nie musiała bić się o awans do Euro 2024 w barażach. W swojej grupie eliminacyjnej zajęła drugie miejsce za Francją.

- W Holandii też nie było zbyt dużego optymizmu przed mistrzostwami, ale sporo zmieniły ostatnie mecze towarzyskie z Kanadą i Islandią. Kanada przegrała z Holandią 0:4, a później zremisowała bezbramkowo z Francją. Islandia wygrała w Anglii, a następnie dostała po głowie od Holandii 0:4 - zauważa de Zeeuw.

- Tutaj od dłuższego czasu da się wyczuć, że zbliża się wielki turniej. Codziennie są programy telewizyjne poświęcone mistrzostwom, na ulicach przeważa kolor pomarańczowy. Cały kraj tym żyje - podkreśla nasz rozmówca.

Mimo iż Holendrzy w dwóch ostatnich meczach towarzyskich strzelili po cztery gole, to de Zeeuw zwraca uwagę na... defensywę: - Nasza obrona jest bardzo mocna. Jestem pewien, że na środku zagrają van Dijk i de Vrij. Nie mamy obecnie takich gwiazd jak van Persie czy van Basten, który w ogóle był najlepszy w historii, ale kadra potrafi grać w różnych systemach, mają bardzo dużo opcji w ofensywie, co jest sporym atutem.

Leo Beenhakker (L) i Jan de Zeeuw (P) podczas zgrupowania reprezentacji Polski / fot. PAP/Radek Pietruszka
Leo Beenhakker (L) i Jan de Zeeuw (P) podczas zgrupowania reprezentacji Polski / fot. PAP/Radek Pietruszka

ON TEGO NIE ROZUMIE

Były dyrektor reprezentacji Polski nie zostawił suchej nitki na liderach Biało-Czerwonych. Podczas gdy w kraju wszyscy zastanawiają się nad tym, jak kadra poradzi sobie bez Roberta Lewandowskiego, de Zeeuw widzi w tym... wzmocnienie drużyny Probierza.

- Dobrze, że Lewandowski nie zagra, bo ostatnio odnosiłem wrażenie, że ostatnio trochę hamuje grę Polski - twierdzi. Niedzielny mecz będzie pierwszym Polski na dużym turnieju od Euro 2008, w którym nie zagra "Lewy". Opaskę od niego przejmie Piotr Zieliński.

- Nie ma charakteru w tej drużynie. Nie rozumiem, jak pod nieobecność Lewandowskiego kapitanem może być Zieliński, który sprawia wrażenie wiecznie przestraszonego na boisku. Jak ktoś przed niego wyskoczy i coś krzyknie, to ten wrzeszczy "mama" - obrazuje de Zeeuw.

Były agent m.in. Jerzego Dudka jest też zaskoczony zachowaniem władz PZPN. - Rozmawiałem ostatnio z holenderskim dziennikarzem i powiedziałem mu, że razem z piłkarzami przylecieli do Niemiec prezesi związku i najważniejsi ludzie polskiej piłki. Nie dowierzał, gdy mu powiedziałem, że wszyscy mieszkają w jednym hotelu - mówi.

- Nawet na hotelowym balkonie machali do kibiców, jakby to był papież. Nie rozumiem tego, bo w każdym normalnym kraju jest inaczej. W Holandii nie widać działaczy, ja nawet nie wiem, kto u nas jest prezesem. Działacze są nieważni. Najważniejsi są piłkarze i trener. W Polsce niestety jest odwrotnie - dodaje.

DAMY RADĘ Tak jak w niedzielę Polska będzie toczyć bój z Holandią, tak sam de Zeeuw od kilku lat toczy walkę ze złośliwym nowotworem. Ma raka prostaty. Został wykryty w styczniu 2020 roku. - Lekarze dawali mi pół roku życia, może rok. Mój brat zmarł na tę samą chorobę. Jestem po kontroli, na razie wszystko jest w porządku, nie ma żadnych problemów - mówi nam.

- Miałem dużo szczęścia, bo o chorobie dowiedziałem się trochę przypadkiem. Nie wiadomo, co by było, gdyby to nie wyszło. Louis van Gaal ma to samo i jego sytuacja niestety jest gorsza od mojej. Damy radę - kończy de Zeeuw.

Mecz 1. kolejki Euro 2024 Polska - Holandia w niedzielę o godz. 15.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty