Walczył z "demonem", Włosi wciąż na niego liczą

PAP/EPA / Daniel Dal Zennaro / Nicolo Fagioli na treningu reprezentacji Włoch
PAP/EPA / Daniel Dal Zennaro / Nicolo Fagioli na treningu reprezentacji Włoch

Niespełna rok temu media obiegła wiadomość o uzależnieniu utalentowanego Nicolo Fagiolego od hazardu. - Pochłonął on moje życie - powiedział reprezentant Włoch przed rozpoczęciem Euro 2024.

Zanim sprawa Nicolo Fagiolego wstrząsnęła kibicami, zajęły się nią organy ścigania. Obecnie 23-letni piłkarz wpadł w sidła nałogowej gry w zakładach bukmacherskich. O ile sam hazard nie jest zabroniony we Włoszech, to zabronione jest korzystanie z nielegalnych stron internetowych, a także obstawianie wydarzeń w uprawianej dyscyplinie sportu. A tak właśnie postępował Nicolo Fagioli.

Ruszyło śledztwo, w którym pomocnik Juventusu współpracował z prokuraturą i przyznał się do winy. Pomagał w namierzeniu organizatorów nielegalnego systemu bukmacherskiego. Był październik 2023 roku, kiedy głos w sprawie Nicolo Fagiolego zabrał jego menedżer.

- Poradziliśmy mu pójście na terapię i zgłoszenie sprawy do odpowiednich służb. Nicolo jest uzależniony od hazardu. Znaliśmy jego problem i nie zostawiliśmy go samego - opowiadał agent piłkarza Cedric Giordano w rozmowie z dziennikiem "la Repubblica".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Złagodzona kara

Jesień minionego roku to czas, w którym Włosi odkrywali coraz to nowe elementy afery hazardowej. Nicolo Fagioli był pierwszym oskarżonym. Później zarzuty postawiono również Sandro Tonalemu.

Obaj Włosi kontynuowali granie w piłkę. Sandro Tonali odciął się od calcio i skorzystał z możliwości transferu do Newcastle United. Nicolo Fagioli pozostał we Włoszech, a przez ciążące na nim zarzuty nie zniknął z czołówek mediów.

W październiku 2023 roku pomocnik Juventusu został zawieszony przez włoską federację piłkarską na siedem miesięcy. Groziło mu zawieszenie na maksymalnie trzy lata. I nadal grozi, jeżeli złamie warunki ugody.

Już po absencji, która trwała do 20 maja, piłkarz jest zmuszony do minimum półrocznej terapii przeciwdziałającej uzależnieniu. Nicolo Fagioli zapłacił 12,5 tysiąca euro grzywny i został zobowiązany do 10 spotkań publicznych, w ciągu pięciu miesięcy, na których dzieli się świadectwem walki z nielegalnym hazardem.

Spowiedź piłkarza

Nicolo Fagioli, chcąc, nie chcąc, odkrywał coraz więcej kulisów walki z uzależnieniem. Część wstrząsających relacji pochodziła bezpośrednio od piłkarza, a do innych dziennikarze dotarli w zapiskach zeznań Włocha.

- Na początku grałem z nudów, miałem dużo wolnego czasu. W 2022 roku mój dług wynosił już 250 tysięcy euro. Starałem się go spłacić między innymi biżuterią. Przestałem w końcu spać, długi mnie goniły. Windykatorzy mówili, że połamią mi nogi. Zadłużenie jednak rosło aż do niemal trzech milionów euro. W dużej mierze powstało ono na nielegalnych platformach - zeznawał Nicolo Fagioli, a jego słowa wyciekły za sprawą dziennika "Tuttosport".

Już przed rozpoczęciem Euro 2024 reprezentant Włoch opowiedział o problemie z hazardem w rozmowie z dziennikiem "La Gazzetta dello Sport".

- Nie potrafiłem nad sobą zapanować. Hazard pochłonął moje życie. To była obsesja, koszmar. Kiedy kończą się treningi, to pustka otwiera się szeroko. Jeżeli nie masz innych zainteresowań, to otchłań cię przyciąga. Sukces to zbroja, która nie broni przed samotnością i nie pozwala walczyć z nadmiarem wolnego czasu - tłumaczy Fagioli.

Zostawić koszmar za sobą

Przed zakończeniem sezonu klubowego, Nicolo Fagioli zdążył zagrać w dwóch meczach Juventusu. Tak krótki okres, od zakończenia zawieszenia, nie powstrzymał selekcjonera Luciano Spallettego przed powołaniem pomocnika na Euro 2024. Dał mu możliwość pokazania się w dwóch meczach towarzyskich przed wylotem do Niemiec. Nicolo Fagiolego zabraknie z kolei, z powodu urazu, w sobotnim meczu przeciwko Albanii.

Okoliczności do odbudowania kariery stworzył piłkarzowi również Juventus, który zaproponował reprezentantowi Włoch kontrakt do 2028 roku.

- Chłopak popełnił błąd, który ma swoje konsekwencje. Bardzo mi przykro z jego powodu. Kara nie może być jednak priorytetem, a powrót do zdrowia - komentował Wojciech Szczęsny, który dzieli szatnię Juventusu z zawieszonym do niedawna piłkarzem.

Czytaj także: To im się udało. Barcelona oryginalnie nazwała Lewandowskiego
Czytaj także: Co za słowa Niemców o Polakach. "To dla nas zaszczyt"

Komentarze (0)