Krzysztof Ratajczyk to 16-krotny reprezentant Polski, dwukrotny mistrz kraju z Legią Warszawa, uczestnik Ligi Mistrzów i zawodnik takich klubów jak Austria Wiedeń i Rapid Wiedeń. Po karierze zamieszkał z rodziną w Wiedniu. Przed meczem Polski z Austrią opowiada nam o mocnych stronach naszych rywali i przyznaje, że podobała mu się reprezentacja bez Roberta Lewandowskiego.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Pokonamy Austrię?
Krzysztof Ratajczyk: Spotkanie z Holandią było pierwszym, które oglądałem od dłuższego czasu. Na ogół nie włączam meczów reprezentacji.
Dlaczego?
Bo gra w nich Lewandowski.
Nie rozumiem... Wyjaśnij.
No co? Po prostu nie jestem jego fanem. Wiem, że na niego nie można mówić źle, ale ja mam w nosie, co można, a co nie. Uważam, że gra pod siebie, a poza tym - gdy jest na boisku, wszyscy mają mu zagrać piłkę. Nie było go z Holandią i naprawdę kibicowałem Polakom.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Lewandowski w pierwszym składzie na Austrię? Mamy nowe informacje
Przypomnę ci tylko, że mówisz o zawodniku, który w ostatnich latach ciągnął polską kadrę na swoich plecach, a do tego mówimy prawdopodobnie o najlepszym polskim piłkarzu w historii.
Mówiłem ci, ja mam to w nosie. Może nie będę mówił wszystkiego, co myślę, bo mnie ludzie zlinczują. W każdym razie - byłem ciekaw, jak reprezentacja spisze się bez Lewandowskiego i muszę przyznać, że z Holandią chłopaki zagrali dobrze. Wielu z nich pokazało odwagę, otworzyli się do gry. Może mogli pozwolić sobie na więcej, nie mieli nad sobą bata? Głośno myślę. OK, miałem już zostawić ten wątek.
Trochę na siłę czepiasz się Lewandowskiego.
Dużo się cofa, rozgrywa. Ja bym mu powiedział: "Chłopie, idź w pole karne, tam dostaniesz piłkę". Mówię to jako kibic, z kanapy.
Szkoda, że tak szybko strzeliliśmy gola z Holandią. Za szybko! Ale nie przestraszyliśmy się ich, pokazaliśmy kilka fajnych akcji. Szkoda tego błędu Zalewskiego, tak się nawet w trampkarzach nie robi. Elementarz mówi: nie graj przez środek. Sądziłem, że będziemy chłopcami do bicia na tym turnieju, a kadra pokazała charakter, nie poddali się. Brawo. Szkoda, że skończyło się zgodnie z przewidywaniami, czyli porażką.
Kogo byś wyróżnił z naszej drużyny?
Urbańskiego. Młody, zadziorny, odważny. O to chodzi. Romanczuk też mi się podobał. Probierz ma swoje odkrycia dla reprezentacji. W obronie nie odrobiliśmy lekcji. Za dużo prostopadłych piłek przechodziło przez naszą defensywę. Wszyscy trąbili, że to ich największy atut i to się potwierdziło. Co podanie, to smród. Pamiętajmy też, że to mógł być nasz blamaż, gdyby Holendrzy wykorzystali sytuacje.
Jako kibic z kanapy kupujesz aktualną grę reprezentacji?
W Katarze, na mundialu, była wybijanka, autobus. Ale chcieli wyniku i go dostali. Wszystkim nie dogodzisz. Na mistrzostwach świata mieliśmy awans, a jechali z Michniewiczem, że tylko się bronił. Z Anglią na Wembley w 1973 roku to dopiero była defensywa, obrona Częstochowy! Wywalczyliśmy remis, pojechaliśmy na mundial i wywalczyliśmy trzecie miejsce. Kto dziś pamięta styl? Tamto spotkanie stało się legendarne.
Teraz gramy lepiej, no ale co jeżeli nie wyjdziemy z grupy? Pytanie, czy patrzymy na reprezentację przyszłościowo, żeby kibice ją pokochali za sposób gry. Jeżeli tak, to mamy zawodników, którzy pokazali się z dobrej strony i mogą być przyszłością drużyny. Ale pewnie nie na tych mistrzostwach.
Co powiesz o kadrze Austrii?
Mają poukładany zespół, dobre wyniki. Rozwalili swoją grupę eliminacyjną. Ja się boję Arnautovicia, on może połamać Bednarka. To taki austriacki Ibrahimović. Jeżeli będzie miał swój dzień, to nas zniszczy. Ale gdy się podłamie, strzeli focha, źle wejdzie w spotkanie, to jest po nim. Arnautović potrafi uderzyć, jest silny, umie się zastawić. To będzie mecz na noże. Moim zdaniem lekkim faworytem jest Austria.
Wyjdziemy z grupy?
Przed mistrzostwami typowałem, że nie zdobędziemy nawet punktu. Teraz myślę, że jeden wywalczymy. Zastanawiam się, co Probierz powie teraz Buksie? Sorry, ale siadasz na ławce? Ja bym zostawił drużynę, która grała z Holandią. Nieważne jak, ale byleby z nimi wygrać - nawet parkując autobus.
Polscy kibice często wspominają cię w internecie, pamiętają twoje występy choćby w Legii Warszawa.
O matko, kiedy to było? Sto lat temu grałem, nie grzebmy w trupach.
Nie do końca. Trzy lata temu wznowiłeś karierę.
Ha, "karierę". Przez kilka miesięcy grałem trochę w niższej lidze w zespole Schutzener Abwehr, niedaleko Wiednia. Byłem też trenerem w tym zespole. Ostatni raz kopałem piłkę chyba dwa lata temu. Teraz głównie ćwiczę w siłowni. Żona żartuje, żebym tyle nie wyciskał, bo się w drzwiach nie zmieszczę. Może Erica Cantonę przebiję w szerokości klaty? Do tego biegam, sylwetka jest w porządku. Lubię się wypocić, sprawia mi to przyjemność.
Czym się teraz zajmujesz?
Wiesz, że nie lubię rozmawiać o życiu prywatnym... W tygodniu pracuję, a po robocie jestem prawdziwym kibicem. Siądę przed telewizorem, wypiję piwo, zjem paluszki. I się pośmieję. Nie mogę tylko słuchać tych wszystkich ekspertów, komentatorów.
Dlaczego?
Ja lubię oglądać piłkę dla piłki. Nie obchodzi mnie, kto gdzie poszedł, z kim, ile zarabia, co przeskrobał. Powiem tak: dla mnie to farmazony. Piłka to prosta gra, dlatego często włączam mecze z francuskim komentarzem. Nic nie rozumiem i się nie denerwuję. Mam wtedy święty spokój!
Odwiedzasz Polskę?
Na stałe mieszkamy w Wiedniu, żyjemy sobie z żoną i synem. Mam małego pieska, maltańczyka. Chodzi za mną jak cień. Kładzie się przy wannie nawet jak się kąpię. Śmiesznie, bo nie chciałem psa. Mówiłem żonie, że jak go weźmie, to przez balkon wyrzucę. A tu proszę, Nero to moje oczko w głowie. Już siedem lat go mamy. W Polsce byłem w zeszłym roku, na komunii w rodzinie. Raz do roku wpadniemy do Sanoka. Tu w Wiedniu mamy spokojnie.
Kibice cię pamiętają?
Mam 50 lat, większość umarła! Zdarzy się, że ktoś mnie rozpozna, ale głównie starsze osoby. Młodzież raczej mnie nie kojarzy, bo nie ma mnie w grach na PlayStation.
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Mecz Polska - Austria w piątek o godz. 18. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO na WP SportoweFakty.