"Błagaliśmy o bramkę". Selekcjoner Austrii zaskoczył

PAP/EPA / HANNIBAL HANSCHKE / Na zdjęciu: Ralf Rangnick
PAP/EPA / HANNIBAL HANSCHKE / Na zdjęciu: Ralf Rangnick

Reprezentacja Austrii pokonała Polskę 3:1. Dwa ciosy Austriacy zadali w drugiej połowie i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo. Po meczu selekcjoner rywali Ralf Rangnick stwierdził, że był moment, gdy jego zespół prosił się o stratę gola.

To był mecz dwóch drużyn, które w pierwszej kolejce rywalizacji w fazie grupowej Euro 2024 nie zdobyły punktów. Reprezentacja Polski przegrała z Holandią 1:2, a Austria musiała uznać wyższość Francuzów (0:1). Bezpośrednie starcie tych ekip było kluczowe w kontekście walki o co najmniej trzecie miejsce w grupie.

Mecz lepiej rozpoczęli Austriacy, którzy od 9. minuty prowadzili po trafieniu Gernota Traunera. Przed przerwą do wyrównania doprowadził Krzysztof Piątek, ale to wszystko, na co było stać Polaków w tym spotkaniu. Po zmianie stron dwa ciosy zadali Austriacy. Gole strzelili Christoph Baumgartner oraz Marko Arnautović.

Po meczu selekcjoner reprezentacji Austrii Ralf Rangnick stwierdził, że był moment, w którym obawiał się o losy spotkania.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Zobaczył skład i pomyślał o jednym. "Jakbyśmy przestraszyli się przeciwnika"

- Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zwycięstwa. Zaczęliśmy znakomicie. Przez pierwsze 20 i ostatnie 30 minut graliśmy dobrze. W międzyczasie była jednak faza, w której oddaliliśmy się od naszej dobrej gry. Polska to wykorzystała i błagaliśmy o stratę gola - powiedział Rangnick.

- Druga połowa była lepsza i dlatego odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Teraz czas na regenerację, by ponownie naładować akumulatory i mieć nadzieję na to, żeby zakwalifikować się do 1/8 finału. Wszystko jest w naszych rękach i to dobra wiadomość - dodał.

Austria na swoim koncie ma 3 punkty. W ostatniej kolejce zmierzy się z Holandią, a mecz rozegrany zostanie 25 czerwca.

Czytaj także:
Ojciec rewelacji reprezentacji Polski zapowiada: Na jednym Urbańskim się nie skończy
Kapitan miał dość. Wielka zmiana u Lewandowskiego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty