Ku mojemu zaskoczeniu, czuł się dobrze. Dziennikarze najwidoczniej również, bo szat nie rozdzierali. Nie było nieprzyjemnych pytań, trudnych kwestii, żądań dymisji selekcjonera. Bo - jak słyszę - trener się broni.
No dobra: Probierz broni się krojem garniturów, broni się drogim zegarkiem, nawet snobowaniem się na grę w golfa. A nie miał czasem bronić się wynikami? - pomyślałem wtedy, ale dziś już wiem, że wtedy błądziłem. Probierz mnie naprostował!
Dopiero dzięki jego postawie na konferencji zrozumiałem, że właśnie wracamy z całkiem udanej dla nas imprezy. Cele są osiągnięte: piłkarze się rozluźnili (bo był luz na zgrupowaniu i dobra atmosfera, a o to przecież chodzi najbardziej), media jedzą selekcjonerowi z ręki, a Robert Lewandowski nie naderwał sobie niczego więcej niż to, co już wcześniej miał naderwane. No, pełen sukces!
Mało tego: dobrze wyszła promocja pola golfowego pod Częstochową, podobnie jak reklama firmy krawieckiej, która szyje stroje selekcjonera. Nie zgadza się tylko drobiazg - rezultaty. Ale kto by się kłócił o takie duperele.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport przed meczem z Francją. "Na ten moment faworytem jest Skorupski"
Początkowo wydawało mi się, że na konferencjach prasowych Probierz mocno rozmija się z rzeczywistością. I że gdyby dziennikarze chcieli, to by mu powiedzieli - tak po prostu - żeby nie bujał. Ale nie mówią. "Pewnie z grzeczności" - pomyślałem. I już miałem całą amunicję pod ręką! On mówi: z Austrią, do momentu utraty drugiej bramki, reprezentacja Polski kontrolowała to spotkanie (ja na to w myślach: chyba oglądaliśmy inny mecz); nie zejdę z obranej drogi i nadal będę stawiał na ofensywny futbol (a ja na to: wystawiając w pierwszym składzie Piotrowskiego ze Sliszem?), wprowadziłem na boisko najpierw Grosickiego, a nie Urbańskiego, bo chciałem grę drużyny jeszcze rozruszać (znowu ja: czy to chodzi o tego samego Grosickiego, któremu w trzech czerwcowych meczach trener nie dał zagrać ani minuty?).
Dobrze, że zadałem te hejterskie pytania tylko w myślach, nie na głos. Bo dziś, kiedy już zrozumiałem, jak pobłądziłem, bardzo bym się tych pytań wstydził.
Co zatem martwi selekcjonera, skoro nie wyniki na Euro?
Otóż to, żeby "zawodnicy grali na co dzień w swoich klubach, bo wtedy będą w wysokiej formie na mecze reprezentacji w kolejnych meczach" (Ligi Narodów i eliminacji do mundialu) - mówił Probierz na konferencji.
Jak to? To już? To wszystko? Żadnego uderzenia się w piersi? Zero poczucia winy, że coś dużego się przegrało? Albo jakichś wyjaśnień, typu czemu tak źle weszliśmy w decydujący mecz? Dlaczego tak zawiodło przygotowanie mentalne?
Już chciałem zadać te wszystkie pytania, bo widocznie złością po przegranym meczu z Austrią byłem jeszcze zaślepiony. A w takim stanie zaślepienia mógłbym nie dostrzec jakże oczywistego sukcesu reprezentacji Polski na Euro i wziąć go omyłkowo za porażkę. Na szczęście im dłużej selekcjonera na konfie słuchałem, tym większa jasność na mnie spływała. I wszystko już zrozumiałem. Przepraszam, że tak późno.
A więc sygnał od trenera jest jasny: idziemy do przodu i nie oglądamy się za siebie. A już na pewno nie przez lewe ramię, bo to przynosi pecha. Probierz to jest trener przyszłości, on się nie zatrzymuje: przeszedł nad odpadnięciem z Euro 2024 do porządku dziennego i już poszedł dalej. Widocznie czuł, co się kroi. Może nawet od początku zakładał, że w Niemczech mamy zbyt trudną grupę, musimy tu dostać wciry i on już dawno się w tym pogodził. Tylko nam o tym nie mówił, żeby nas nie martwić... Dobry chłop z niego, da się lubić. Jeszcze mną targały jakieś - dziś przyznaję niepotrzebne - wątpliwości.
Początkowo zdumiało mnie, że w Polsce nie ma nawet cienia dyskusji co do tego, czy Probierz powinien dalej pracować z reprezentacją. Zresztą on sam opowiadał o swojej przyszłości tak, jakby to w ogóle nie było kwestią. Jakby już miał to obiecane niezależnie od wyniku na mistrzostwach Europy. I dobrze, spokój selekcjonera to podstawa. Zupełnie jak dobra atmosfera w kadrze!
A właściwie dlaczego miałoby to być zupełnie poza dyskusją? - głupio wtedy w sobotę, jeszcze w pomeczowej złości, myślałem. Przyznaję. Wcześniej, nawet jeśli po nieudanych turniejach selekcjonerzy zostawali w kadrze (Beenhakker po Euro 2008 czy Sousa po Euro 2021) to i tak dyskusje, polemiki, wątpliwości były żywe i szeroko w mediach obecne. Raz tylko było to poza dyskusją, gdy po Euro 2016 został na swoim stanowisku Adam Nawałka. I olśniło mnie: Tak! Teraz mamy bliźniaczą sytuację. Że też wcześniej się nie domyśliłem, jakim kluczem tu idzie!
I już nie chcę słuchać tych złośliwych podszeptów, że co się takiego stało, że wątpliwości wobec Probierza miałyby się tak kompletnie rozwiać? No jak to, co?! No dogadał się z piłkarzami i wygrał dwa towarzyskie mecze z Ukrainą i Turcją. I jeszcze dobrze zaczął mecz z Holandią, bo chcieliśmy grać w piłkę. I co? Głupio wam hejterzy?
Więc tyle tylko wystarczy, żeby można było przerżnąć mistrzostwa Europy i jednocześnie mieć komfort, że nikt nie skrytykuje twojej roboty? – moja druga natura zgorzkniałego złośliwca dawała o sobie znać. Już chciałem o to zapytać, ale jakoś nie zapytałem. W porę przyszło opamiętanie. A może tylko nie chciałem wyjść na głupka, który nic nie rozumie z epokowego planu selekcjonera i psuje dobrą atmosferę. A ta - jak wiadomo - jest najważniejsza!
Popłynę więc z nurtem, nie będę pytał też o wnioski, bo to mogą być trudne i bolesne tematy. Także dla trenera. Lepiej tego nie ruszać. Trzeba się nauczyć cieszyć z małych rzeczy. No to od czego by tu... Może zacznę od tego, że najbardziej to cieszę się z tego, że dzięki Euro 2024 trener Probierz ma teraz komplet kilku nowiutkich garniturów. I wszystkie chrzty, komunie i wesela w najbliższym czasie będzie miał w czym opędzić! Można znaleźć pozytywy? Ha? No, trzeba tylko chcieć!
Obowiązuje powszechna narracja, że zmiany nie są potrzebne. Trener wszystkim pasuje. Jak tak dalej pójdzie, to może zostanie nawet "trenerem roku". Media na pewno docenią dobrze wprowadzany w życie plan odbudowy blasku naszej kadry. PZPN jest - zwracam waszą uwagę - wyraźnie zadowolony z wyników. Piłkarzom również wygodnie - przegrywają, a nikt na ich na złego słowa nie powie. Wszystko z troski nas wszystkich o... Tak! Dobrze się domyślacie. O dobrą atmosferę.
A kibice? Akurat oni nie mieli żadnych oczekiwań, to i rozczarowania nie ma. Myśleli przed turniejem, że będzie źle i... było. I na tym odcinku Probierz również dowiózł zadanie! W miniony piątek, w dniu, kiedy dzieci w Polsce rozpoczęły wakacje, piłkarze solidarnie do nich dołączyli. Czyż to wszystko nie wygląda wam na spójną całość, na jakiś dobrze zrealizowany plan?
Wracamy z Euro z podniesioną głową. Łączy nas piłka!
Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty
Kończący udział Biało-Czerwonych w Euro 2024 mecz Francja - Polska we wtorek o godz. 18. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Berliński koszmar. Polska przegrywa z Austrią i jest jedną nogą za burtą
"Karygodne". Wybrano najgorszego Polaka na boisku