"Konieczna będzie amputacja". Jako dziecko usłyszał wyrok, dziś może zagrać przeciwko Polsce

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Jose Breton / Na zdjęciu: Ferlandy Mendy
Getty Images / Jose Breton / Na zdjęciu: Ferlandy Mendy
zdjęcie autora artykułu

- Lekarz twierdził, że konieczna będzie amputacja - mówi Ferland Mendy, który jako dziecko miał problemy z biodrem. Kontuzja miała zakończyć jego karierę. Tymczasem Francuz stał się talizmanem Realu Madryt. We wtorek może zagrać przeciwko Polsce.

Ferland Mendy nie jest pierwszoplanową postacią w kadrze Francji. Trener Didier Deschamps na lewej obronie woli stawiać na Theo Hernandeza. Inaczej sytuacja wygląda w Realu Madryt, gdzie Carlo Ancelotti nie wyobraża sobie wyjściowej jedenastki bez 29-latka. Włoski szkoleniowiec nazywa Mendy'ego "najlepszym lewym obrońcą na świecie" i naciska na przedłużenie wygasającego kontraktu.

Fakt, że Francja ma już zapewnione wyjście z grupy na Euro 2024, może skłonić trenera Trójkolorowych do wystawienia dublerów. Mendy przeciwko Biało-Czerwonym może otrzymać pierwsze minuty na mistrzostwach. Tymczasem jeszcze jako dziecko Francuz usłyszał, by zapomniał o grze w piłkę.

Mendy musiał uczyć się chodzić

Mendy od małego stawiał na futbol. Należał do drużyn juniorskich Paris Saint-Germain od 11. roku życia, aż w pewnym momencie doznał urazu biodra. W kontuzjowanym stawie pojawiła się infekcja, więc konieczna była operacja. Po jej zakończeniu medycy nie mieli dobrych wiadomości.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport przed meczem z Francją. "Na ten moment faworytem jest Skorupski"

- Przyszedł lekarz i powiedział, że moja przygoda z piłką dobiegła końca. Twierdził, że konieczna będzie amputacja. Poruszałem się wtedy na wózku i musiałem nauczyć się chodzić na nowo - powiedział Mendy w rozmowie z serwisem UEFA.

Już wtedy dał o sobie znać trudny charakter francuskiego piłkarza. Mendy miał dość wózka. Był przekonany, że będzie w stanie poruszać się bez niego i szybko zaliczył brutalne lądowanie. - Zszedłem z wózka i natychmiast wylądowałem na podłodze. Nie miałem w ogóle siły w nogach. Nie byłem w stanie utrzymać pionu. Nigdy nie przestałem wierzyć w to, że zostanę piłkarzem. Powtarzałem wszystkim, że jeszcze wrócę - dodał.

Chociaż ludzie z najbliższego otoczenia mówili Mendy'emu, by poszukał innej drogi w życiu, on nie chciał o tym słyszeć. Nauczył się chodzić, przez niemal dwa lata grał z bólem w biodrze. Błysnął na II-ligowym poziomie, gdzie jako zawodnik Le Havre AC został wybrany najlepszym lewym obrońcą Ligue 2.

Od wózka do Realu Madryt

Wystarczyło ledwie kilkanaście występów w Ligue 2, by Ferland Mendy przykuł uwagę Olympique'u Lyon . Zapłacono za niego 5 mln euro, co jeszcze kilka lat wcześniej wydawałoby się kwotą absurdalną. Transfer szybko się spłacił. Piłkarz dwukrotnie został wybrany najlepszym lewym obrońcą Ligue 1, a Zinedine Zidane zapragnął go w Realu Madryt.

Królewscy zapłacili za Francuza 48 mln euro. Niektórzy kwestionowali ten transfer. W tamtym czasie w młodzieżowej drużynie Realu rozwijał się Sergio Reguilon. Część fanów uważała, że lepiej postawić na wychowanka niż obcego zawodnika, co do którego są pewne wątpliwości. Chodziło przede wszystkim o liczne problemy Mendy'ego z kontuzjami. Czas przyznał rację Zidane'owi, bo Reguillon wyrósł co najwyżej na ligowego średniaka.

Za to na przestrzeni lat Mendy okazał się kluczowy dla Realu Madryt. Zarówno dla Zidane'a, jak i dla Ancelottiego stał się wyborem numer jeden na lewą obronę. Wygrał dwie Ligi Mistrzów, trzykrotnie zwyciężał La Ligę, do tego doszedł szereg innych pucharów.

Być może sezon 2023/2024 był jednak dla Ferlanda Mendy'ego ostatnim w koszulce Królewskich. Francuzowi pozostał rok kontraktu, a działaczy martwią prześladujące go kontuzje mięśniowe. Dlatego w Madrycie wpadli na pomysł zastąpienia go Alphonso Daviesem z Bayernu Monachium.

- Nie wiem, co się wydarzy. Teraz jestem skupiony na Euro 2024. O przyszłości pomyślę po zakończeniu turnieju. Nie sądzę, aby zgrupowanie reprezentacji to było miejsce do rozmów o Realu - powiedział ostatnio Mendy w rozmowie z RMC.

Ferland Mendy - człowiek o trudnym charakterze

Na boisku Mendy jest cichą personą. Nie kłóci się z sędziami, rzadko wdaje się w sprzeczki z rywalami. Podobnie jest w szatni. Myli się jednak ten, kto sądzi, że lewy obrońca jest potulny jak baranek. Jeszcze jako obiecujący junior sprawiał liczne problemy wychowawcze.

W 2016 roku został wyrzucony z przedsezonowego obozu Le Havre za uruchomienie w hotelu alarmu przeciwpożarowego. Powód? Wraz z Dylanem Louiserre odpalił w pokoju fajkę wodną. Jego kompana karnie zesłano na wypożyczenie do III ligi, on pozostał w klubie, bo... w kadrze nie było lepszego lewego obrońcy.

Również w Lyonie bywało nerwowo. Na jednym z treningów wdał się w bójkę z Memphisem Depayem. To wszystko w sytuacji, gdy... leczył uraz. Uspokoił się dopiero w Realu Madryt. Być może dorósł. Być może zrozumiał, że stanął przed życiową szansą.

Problemy z kontuzjami sprawiły, że Mendy przez kilka lat nie liczył się dla trenera Deschampsa. Jego bilans w kadrze ogranicza się do wygranej Ligi Narodów w 2021 roku. Euro 2024 to dla Mendy'ego okazja, by podreperować swój dorobek. Po drodze trzeba będzie pokonać Polskę, co jednak nie jawi się jako duże wyzwanie.

Mecz Francja - Polska we wtorek o godz. 18. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty

Czytaj także: - "To nie jest nic miłego". Lewandowski ostrzegł Mbappe - Nieistotny mecz? Francuzi wymownie przed starciem z Polską

Źródło artykułu: WP SportoweFakty