Druga połowa sobotniego spotkania Niemiec i Danii na Euro 2024 rozpoczęła się z opóźnieniem. Wynikało ono z nieodpowiedzialnego zachowania 21-letniego mężczyzny, który wspiął się na dach stadionu w Dortmundzie. Sytuacja była poważna i policja nie zamierzała lekceważyć potencjalnego zagrożenia.
Wywołało to ogromne poruszenie, a wszystko za sprawą powodu, który doprowadził do takieego zachowania kibica. Najnowsze informacje w tej sprawie przekazała w niedzielę niemiecka policja. Okazuje się, że 21-letni mężczyzna z pobliskiego miasta Osnabrueck jest początkującym fotografem.
To jednak nie usprawiedliwia jego zachowania. Niemieckie media poinformowały, że kibic poniesie duże i kosztowne konsekwencje. Wspinacz będzie bowiem musiał zapłacić za działania policji, które wywołał.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Cristiano Ronaldo pokazał ludzką twarz. "Jest w porządku gościem"
"Komenda policji w Dortmundzie bada, czy w tej sprawie można obliczyć koszty operacji" - poinformował rzecznik policji.
Wspinaczowi na stadionie grozi surowa kara po interwencji policji w Dortmundzie. Sankcje mają na celu zapobieganie pojawieniu się naśladowców. Opłata może wynieść do 50 tysięcy euro.
Spotkanie to zakończyło się po myśli gospodarzy, co przez długi czas wcale nie było takie oczywiste. Niemcy pokonali Danię 2:0 po bramkach Kaia Havertza z rzutu karnego i Jamala Musiali. W ćwierćfinale Niemcy zagrają z Hiszpanią.
Czytaj także:
Znamy podział kasy za ostatni sezon w PKO Ekstraklasie. Kto zarobił najwięcej?
Media: UEFA ukarała Polskę. Za zachowanie kibiców na Euro