W 2016 roku reprezentacja Polski rywalizowała ze Szwajcarią jak równy z równym w 1/8 finału Euro 2016. I to ostatecznie Biało-Czerwoni okazali się lepsi i wygrali po serii rzutów karnych. Choć nadal regularnie jeździmy na wielkie turnieje, możemy teraz z zazdrością spoglądać na naszych ówczesnych rywali z gorącego popołudnia w Saint-Etienne.
Helweci właśnie po raz szósty z rzędu wyszli z fazy grupowej na wielkim turnieju. W grupie trwającego Euro 2024 zajęli drugie miejsce tylko za Niemcami, a w 1/8 finału w znakomitym stylu pokonali Włochów (2:0). W sobotę zagrają z Anglią o wejście do strefy medalowej. I nikt nie mówi, że stoją na straconej pozycji.
Więcej, nie brakuje głosów, że to drużyna Murata Yakina będzie faworytem tego starcia.
ZOBACZ WIDEO: W tym meczu ma zagrać Lewandowski. "Szanse powinny być dużo większe"
- Na pewno w prasie i w mediach jest radość, ale to taki naród, który pocieszy się dwie godziny, a od następnego dnia już wraca do swoich zajęć - mówi nam o nastrojach panujących w tym kraju Ryszard Komornicki, były reprezentant Polski, uczestnik finałów mistrzostw świata w 1986 roku, od lat mieszkający w Szwajcarii.
- Na pewno jednak środowisko jest pozytywnie zaskoczone. Nawet nie zwycięstwem nad bardzo przeciętnymi Włochami, ale stylem, w jakim tego dokonano - dodaje były trener m.in. Górnika Zabrze. Rzeczywiście, można być zaskoczonym grą i wynikami Szwajcarów, którzy w eliminacjach do turnieju nie prezentowali się najlepiej.
W grupie zajęli wprawdzie drugie miejsce na Rumunią, ale nie potrafili ani razu pokonać nie tylko ich, ale choćby Kosowa, po drodze tracąc też punkty z Izraelem czy Białorusią. Tymczasem na Euro 2024 prezentują się znakomicie, pokazując futbol widowiskowy, ofensywny, ale jednocześnie niezwykle poukładany.
- W porównaniu z eliminacjami gra zmieniła się diametralnie, mnie również trener Yakin zaskoczył pozytywnie. Ma bardzo doświadczonych piłkarzy, na których oparł grę, do tego są młodzi. On fajnie poukładał to na boisku, znalazł ustawienie i to naprawdę gra - przekonuje Komornicki. Gdy pytamy o to, czy Szwajcarzy żyją turniejem, słyszymy, że nie do końca.
- Jak chodzę po ulicach, to do końca nie mam świadomości, że trwają mistrzostwa Europy, a Szwajcaria zagra w sobotę o półfinał. Choć dzisiaj akurat rozmawiałem z kolegą i słyszałem słowa, że może uda im się wygrać turniej. Z tym bym się jednak nie spieszył - śmieje się 20-krotny reprezentant Polski.
Pytany przez dziennikarza "Faktu" o ocenę występu reprezentacji Polski na Euro 2024 Komornicki powiedział, że pytany o Biało-Czerwonych przez kolegów udaje, że nie rozumie ich dialektu.
- To moja druga ojczyzna, więc jestem kibicem Szwajcarii! Oczywiście żartuję. Na szczęście tutaj nie wytyka się innych palcem. A gdy rozmawiam z kolegami i schodzi na temat gry reprezentacji Helwetów, szybko zmieniam temat. Nie chcę, żeby dyskusja zeszła na polską kadrę. Nie wstydzę się, wiem że chłopakom zależy, ale po prostu nie mam argumentów. Co mam powiedzieć? Jak to wytłumaczyć, że kolejny raz na mistrzostwach Europy odpadamy po meczach grupowych? - pyta nas 65-latek.
Rozmawiając o grze Helwetów Komornicki wyznaje, że jest pod ogromnym wrażeniem piłkarzy, zwłaszcza tych, których zna ze szwajcarskiej ligi.
- Naprawdę nie poznaje niektórych piłkarzy, których oglądam regularnie w klubach. Tam rzadko przekraczali linię środkową boiska, podczas Euro naprawdę zasuwają, rzadko widzi się drużyny, które tak intensywnie biegają. Drużyna gra inteligentnie, Yakin pokazał swoją mądrość, dogadał się ze starszymi zawodnikami i ma tego efekty.
Według naszego rozmówcy jego ocena pracy selekcjonera nie zmieni się niezależnie od wyniku spotkania z Anglią.
- Yakin może nie jest człowiekiem wylewnym, nie był też jako piłkarz na poziomie Diego Maradony, ale widać jego duży wpływ na grę zespołu. Naprawdę, bardzo mi przypadła do gustu ich postawa w dotychczasowych meczach, grają bardzo rozpoznawalny futbol. Nie zmienię swojego zdania nawet w przypadku porażki z Anglią. To jeden mecz, w fazie pucharowej wiele może się zdarzyć.
Rozmawiając o Szwajcarii nie można pominąć tematu szkolenia. Tam w połowie lat 90-tych przeprowadzono rewolucję - postawiono na szkolenie młodych piłkarzy i trenerów. Ci drudzy muszą przechodzić przez kolejne szczeble i konieczna jest praca z młodzieżą przed wejściem w seniorów. Kolejne kadry juniorskie musiały grać w jednym systemie, postawiono też na regionalny skauting.
- Szwajcarzy bardzo się rozwijają i nie mówię tylko o reprezentacji. Widać efekty szkolenia trenerów i piłkarzy, tutaj są wręcz fanatykami szkolenia, to stoi na bardzo wysokim poziomie. Bardzo dużo w to inwestują. Przy 9 milionach ludzi w kraju mają niby mniejszy potencjał, ale praca jest wykonana tak precyzyjnie i na tak wysokim poziomie, że są tego efekty - tłumaczy Komornicki.
- Tutaj nikogo nie interesuje kto zrobi lepszą prezentację na tablicy, ale liczy się wynik. Czyli ilu zawodników wychodzi z danej akademii. To jest to, co ich wyróżnia na tle choćby Polski. Mniej gadania, więcej pracy - podsumowuje.
Początek meczu Anglia - Szwajcaria w sobotę o godz. 18:00.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty