Po ćwierćfinałach Roberto Rosetti, szef arbitrów UEFA, podjął decyzję o odesłaniu do Italii swojego rodaka Daniele Orsato. Więcej TUTAJ. To znakomita informacja dla Szymona Marciniaka, ponieważ Włoch był wymieniany w kontekście sędziowania finału Euro 2024.
Nominacja na mecz decydujący o mistrzostwie Europy miała być dla 48-latka ukoronowaniem kariery, którą zakończy po turnieju w Niemczech. Rosetti uznał jednak, że nie może kierować się sentymentem i przed półfinałami zrezygnował z usług rodaka.
To oznacza, że lista faworytów do poprowadzenia finału Euro 2024 skurczyła się do dwóch nazwisk: Szymona Marciniaka i Clementa Turpina. W sprawie Francuza Rosetti ma jednak ograniczone pole manewru. Główny rywal Polaka nie może bowiem prowadzić spotkania z udziałem reprezentacji swojego kraju, a Trójkolorowi wciąż są w grze o tytuł.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Zmierzch Cristiano Ronaldo? Eksperci bez wątpliwości
Jeśli we wtorkowy wieczór drużyna Didiera Deschampsa pokona Hiszpanię i awansuje do finału, Turpin będzie automatycznie wykluczony z prowadzenia najważniejszego meczu turnieju. Ostatnia przeszkoda zostanie usunięta i Polacy wjadą na autostradę do Berlina. Wtedy tylko kataklizm sprawi, że Marciniak i jego zespół nie zostaną wyznaczeni do prowadzenia finału Euro 2024.
Oczyszczeni z zarzutów
Odpadnięcie Francji oczywiście nie przekreśli szans Polaków. Marciniak i jego asystenci Tomasz Listkiewicz i Adam Kupsik prowadzili dotąd na Euro 2024 tylko dwa mecze: fazy grupowej Belgia - Rumunia (2:0) i 1/8 finału Szwajcaria - Włochy (2:0).
Nie stało się tak dlatego, że mają niskie notowania u przełożonych. Wręcz przeciwnie, gdyby tak było, nie byliby nadal w bazie arbitrów w Niemczech i nie czekaliby na wytyczne od Rosettiego. Jak już wielokrotnie podkreślały WP SportoweFakty, decyzje Marciniaka i Listkiewicza z półfinału Ligi Mistrzów Real Madryt - Bayern Monachium (2:1), nie osłabiły ich pozycji w UEFA.
Jest nawet odwrotnie. Według naszych informacji, Rosetti uznał, że Polacy postąpili słusznie. Zarówno jeśli chodzi o odgwizdanie spalonego po podaniu Joshuy Kimmicha, jak i nie zastosowaniu zasady "wait and see" (ang. "czekaj i zobacz"). UEFA, po skrupulatnej analizie sytuacji, ustaliła, że adresat podania Kimmicha był na trzycentymetrowym spalonym.
O przejście do historii
Jeśli UEFA postawi na Marciniaka, ten będzie trzecim w historii sędzią, który poprowadzi zarówno finał mundialu, jak i Euro. Na razie takim osiągnięciem mogą pochwalić się Szwajcar Gottfried Dienst i Włoch Sergio Gonella. Pierwszy był rozjemcą finału MŚ 1966 i ME 1968. 10 lat później jego wyczyn powtórzył Gonella (ME 1976 i MŚ 1978).
Marciniak natomiast może zapisać się w historii i zostać pierwszym sędzią, który poprowadzi wszystkie mecze decydujące o najważniejszych trofeach w świecie futbolu. Ma już w CV finały MŚ (2022), Ligi Mistrzów (2023) i Klubowych Mistrzostw Świata (2023) oraz spotkanie Superpuchar Europy (2018). Żaden arbiter nie skompletował takiej karety, a Marciniak ma szansę na trafienie "pokera".
Dienst dwukrotnie był też sędzią finału Pucharu Europy (1961, 1965), czyli poprzednika Ligi Mistrzów, ale nie prowadził meczu o Puchar Interkontynentalny, choć w czasie jego kariery takie spotkania rozgrywano. Tymczasem Marciniak finał KMŚ, które zastąpiły PI, ma już odhaczony. By zdobyć sędziowską koronę świata, brakuje mu tylko finału mistrzostw Europy.
Decyzja w sprawie obsady sędziowskiej zapadnie najpóźniej w piątek. Finał Euro 2024 zostanie rozegrany w niedzielę 14 lipca na Stadionie Olimpijskim w Berlinie.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty