Z Monachium Mateusz Skwierawski
- Dlaczego idę w koszulce "Lewego?" Jestem kibicem Bayernu, a Lewandowski był naszym liderem - słyszymy od jednego z fanów. Oliver mówi o kapitanie polskiej kadry z dużym respektem. Z nazwiskiem Polaka na plecach szedł na wtorkowy półfinał Hiszpania - Francja. - Bayern był za jego czasów wielką drużyną, a Lewandowski stał się naszą wizytówką - komentował. - Zawsze będziemy go dobrze wspominać - przekonywał.
Czy jednak fani Bayernu tęsknią za Polakiem? - Darzymy go ogromnym szacunkiem za wszystko, co zrobił. Teraz mamy jednak Harry'ego Kane'a. Bayern potrzebował przebudowy, która właśnie trwa. A Kane jest równie dobry, może nawet i lepszy niż "Lewy" - dopowiada Alexander.
Stał się twarzą Bundesligi
Lewandowski dokonał niebywałych osiągnięć jak na polskiego zawodnika w zagranicznej lidze. Stał się gwiazdą Bundesligi, jej twarzą. Przez dwanaście lat występów dla Borussii Dortmund i Bayernu Monachium zdobył dla obu klubów dwadzieścia trzy trofea - w kraju i na arenie międzynarodowej.
Między innymi wygrał rozgrywki Bundesligi dziesięć razy, pobił strzelecki rekord Guerda Muellera zdobywając 41 goli w jednym sezonie niemieckiej ekstraklasy. To jedynie wycinek sukcesów Polaka w Niemczech. Z Bayernem sięgnął po Ligę Mistrzów, a w sumie po dziewiętnaście trofeów drużynowych.
Bardzo ciekawą tezę stawia tamtejszy reporter Johannes Mittermeier z agencji "Focus". Dziennikarz przez lata pracował przy Bayernie Monachium i niejednokrotnie rozmawiał z Lewandowskim.
- Myślę, że jego postrzeganie w Monachium jest fenomenem - twierdzi. I za chwilę tłumaczy, dlaczego. - Zrobił świetne rzeczy dla klubu, z pamięci powiem, ile goli strzelił dla Bayernu. Dokładnie: 344, to kosmiczny wynik. Ale jest pewien problem. Kibice za nim nie tęsknią - zaskakuje reporter.
Zaraz po szefie, ale...
- Lewandowski był idealnym pracownikiem biura, zawsze najlepszy, zaraz po szefie - porównuje Mittermeier. - Ale będąc w Bayernie nie dał poznać się z ludzkiej strony - twierdzi.
- Nawet podczas rozmów z Lewandowskim nie dało się u niego wyczuć tej specyficznej więzi z klubem, którą emanuje na przykład Thomas Mueller. Kibice kochają Thomasa, bo ma ludzką twarz, jest sobą. Lewandowski zawsze pozostawał zdystansowany. Może dlatego Monachium go nie pokochało - opowiada nasz rozmówca.
Za chwilę uzupełnia. - Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Lewandowski jest szanowany w całych Niemczech, nikt nie powie o nim złego słowa. To świetny piłkarz i - tak jak wspomniałem - genialny pracownik. Ale w kwestii emocji i uczuć nie może się równać z ikonami klubu - wyjaśnia Mittermeier. - On nigdy nie pokazał prawdziwej twarzy, a szkoda, bo wiele by zyskał. Rozumiem jednak, że taki ma charakter - dopowiada.
Dortmund myśli podobnie
W podobnym tonie o Lewandowskim wypowiadali się kibice Borussii Dortmund, których spotkaliśmy w mieście przy okazji meczów Polski z Francją na Signal Iduna Park. A przecież "Lewy" wywalczył z BVB dwa tytuły mistrzowskie w tym to ostatnie w 2012 roku.
- Bardzo dobry piłkarz, bardzo. Ale wybrał Bayern Monachium i to go przekreśla - mówiła Hanna, była piłkarka BVB. - Nigdy nie będzie w Dortmundzie darzony uczuciem - zgadzał się Wolfgang, kibic. Gdy jednak pytaliśmy o Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka, oboje nazywali ich jednakowo.
- To legendy. Obaj mieli oferty z lepszych miejsc, ale zostali. Dortmund stał się ich domem. Przez lata pokazywali przywiązanie do barw. To się w Niemczech bardzo liczy - opowiadał Wolfgang.
Fani Barcelony liczą na "Lewego"
Pod stadionem Allianz Arena przed meczem Hiszpanii z Francją spacerowali fani w koszulkach Bayernu Monachium i Barcelony. Najczęściej mając na plecach nazwisko Muellera, Joshuy Kimmicha, Leo Messiego i Lamine'a Yamala.
- Lewandowski? Bardzo nam pomógł w zdobyciu tytułu. To był dobry ruch - twierdzili jedni kibice "Barcy". - Jest już dla nas za stary! - z uśmiechem mówili drudzy. Przeważały jednak opinie, że kibice Barcelony bardzo liczą na Lewandowskiego w jego trzecim sezonie w klubie.
Po transferze z Bayernu do Barcelony Lewandowski w premierowym roku zdobył z klubem mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii, został królem strzelców La Liga. Minione rozgrywki nie były już tak udane. Barcelona skończyła je bez trofeum, na drugim miejscu w lidze. "Lewy" strzelił w sumie 26 goli i został najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny, ale przez większą część sezonu był krytykowany.
Niemcy żyją kontrowersją
Z kolei niemieccy fani, których na Allianz Arena była zdecydowana większość, dalej żyli sytuacją z ćwierćfinałowego meczu ich kadry z Hiszpanią, gdy sędzia Anthony Taylor nie podyktował rzutu karnego. Piłka trafiła w rękę Marca Cucurelli, ale arbiter nie zareagował.
We wtorek, gdy tylko Cucurella miał piłkę, niemiecka część trybun buczała i gwizdała. Kibice przerabiali także zdjęcia sędziego. Na plakatach Taylor miał dorysowane ciemne okulary i laskę dla niewidomych.
Ta sytuacja wzbudziła w Niemczech ogromne kontrowersje. W studiach telewizyjnych dalej trwają dyskusję, czy Taylor podjął dobrą decyzję. Podzielone jest nawet środowisko sędziowskie.
Niemcy łatwo nie odpuszczą pic.twitter.com/jwXtfMlXuq
— BuckarooBanzai (@Buckarobanza) July 9, 2024
Nie ma to jednak znaczenia. Niemcy są już poza turniejem, a Hiszpania czeka na rywala w finale. W środę w drugim półfinale Holandia zagra z Anglią. Początek spotkania w Dortmundzie o godzinie 21.00.