Po dziewiętnastu latach Ekstraklasa wróciła do Katowic. GKS miał za sobą fantastyczną rundę wiosenną w Fortuna I lidze, wyszarpał awans w ostatniej kolejce, ale w pierwszym meczu nowego sezonu na rozgrzane głowy kibiców tego klubu został wylany kubeł zimnej wody. Radomiak Radom przyjechał na Górny Śląsk i wypunktował zespół beniaminka, choć w drugiej połowie katowiczanie mieli sporo do powiedzenia.
- W krótkim czasie straciliśmy dwie bramki i to ustawiło spotkanie. To zawsze jest jakaś trudność. W pierwszej połowie trochę pogubiliśmy się w elemencie dojrzałości piłkarskiej. Pozytywem jest druga połowa. Była toczona pod nasze dyktando. Szukaliśmy bramki, czyniliśmy wszystko, żeby odwrócić to spotkanie. Były momenty, kiedy wydawało się, że jesteśmy blisko. Szkoda, że inauguracja nie przyniosła nam choćby punktu, bo byłby on cenną zdobyczą. W piłce nożnej wygrywa zespół bardziej skuteczny - mówił trener Rafał Górak na konferencji prasowej.
- Nie będę mówić banałów o frycowym albo o tym, że Ekstraklasa nie wybacza błędów. Musimy lepiej zachować się w sytuacjach, gdy Radomiak zdobył bramki. Według mnie były to sytuacje do wybronienia. Piłkarz ma do wykonania zadania. Nie możemy mówić, że jest bardziej lub mniej nerwowy. Można łatwo znaleźć alibi i mówić, że przytłoczyła nas atmosfera pierwszego meczu w Ekstraklasie. Byliśmy przygotowani, natomiast zawiedliśmy w aspekcie gry obronnej w polu karnym - przyznał szkoleniowiec GKS-u.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widok! Tak medytuje gwiazda futbolu
Dla 51-letniego trenera Góraka był to debiut w Ekstraklasie.
- Jako człowiek bardzo się cieszyłem i czułem dodatkowe podekscytowanie, bo trochę czekałem na mecz w Ekstraklasie. Pod kątem trenerskim i przygotowania się do meczu, to wydaje mi się, że nie było nic nadzwyczajnego z mojej strony. Nie chciałem niczego podkręcać, bo debiut w Ekstraklasie jest moją prywatną sprawą, a nie klubu i zawodników. Dla mnie te wartości zawsze były najważniejsze - powiedział trener Górak.
- Byliśmy gotowi na mocny początek drużyny GKS-u i tak też było. Gospodarze byli mocni w pierwszych 15-20 minutach. Później przejęliśmy kontrolę nad meczem, strzeliliśmy dwa gole. Ostatni kwadrans był dla nas bardzo ciężki. Zdobyliśmy tu trzy punkty i myślę, że uda się to niewielu zespołom - powiedział trener Radomiaka Bruno Baltazar.
- To normalne, że GKS zaatakował w drugiej połowie. Byliśmy na to gotowi. Chciałbym, żebyśmy kontrolowali wydarzenia na boisku w każdym meczu, ale wiemy, że czasami nie jest to możliwe, więc musimy umieć się bronić, a czasem cierpieć. Nie jestem zadowolony z faktu, że straciliśmy gola, ale najważniejsze jest zwycięstwo - podsumował trener Radomiaka.
CZYTAJ TAKŻE:
Strzelił gola z połowy i odpowiedział na krytykę. "Jak nas faulują, to leżymy"
Problemy Wisły Kraków. Sprawą zajęła się UEFA