Raków zwycięski na początku sezonu. Papszun: Czułem się jak debiutant

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Wojciech Szubartowski / Na zdjęciu: Marek Papszun i Zbigniew Jakubas
PAP / Wojciech Szubartowski / Na zdjęciu: Marek Papszun i Zbigniew Jakubas
zdjęcie autora artykułu

Raków Częstochowa udanie rozpoczął sezon 2024/25, wygrywając na wyjeździe z Motorem Lublin 2:0. Dla Marka Papszuna był to powrót na ławkę po ponad roku przerwy. - Tęskniłem za tym - powiedział trener "Medalików".

To nie był wybitny mecz Rakowa Częstochowa, ale na pewno solidny, szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności. Pierwsze spotkanie nowego sezonu, ponowny debiut Marka Papszuna na ławce, cała otoczka, czyli komplet kibiców na trybunach, powrót Motoru Lublin do Ekstraklasy po 32 latach.

Na koniec jednak wygrana częstochowskiej drużyny jest zasłużona. Motor nie wypracował sobie zbyt wielu klarownych sytuacji.

- Przede wszystkim cieszę się, że mogłem być na ławce i teraz na konferencji, bo tęskniłem za tym. Czekałem na ten pierwszy mecz i się doczekałem. Tym bardziej się cieszę, że trafiliśmy na takie spotkanie. Atmosfera była kapitalna i widać, że w Lublinie jest potrzeba piłki na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że zaprezentowaliśmy dobry poziom. Wiedzieliśmy czego się spodziewać po Motorze, bo to drużyna powtarzalna. Wygraliśmy zasłużenie, byliśmy lepsi, wykreowaliśmy więcej sytuacji. Cieszę się z tego, bo pierwsze mecze w sezonie nigdy nie są łatwe - powiedział trener Papszun na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki

- Szczerze mówiąc czułem się jak debiutant. To były pozytywne emocje. Jestem doświadczonym facetem, więc podchodziłem do tego meczu bez większego stresu. Również z tego powodu, że wierzę w ten zespół. Oczywiście mecz to niewiadoma, nie wiesz co się wydarzy. To jest w tym wszystkim najbardziej ekscytujące i tego mi bardzo brakowało. Miałem fajny rytm życia, ale dla mnie było zbyt nudno. Zależało mi, żeby wrócić i znowu poczuć te emocje. To jest fajne, szczególnie kiedy się wygrywa - powiedział trener Papszun.

Sporym zaskoczeniem była obecność w składzie Rakowa Kacpra Trelowskiego. To on stanął w bramce, a nie Kristoffer Klaesson, Muhamed Sahinović, czy Dusan Kuciak. Czy to oznacza, że będzie w obecnym sezonie numerem jeden?

- Jak nie będzie mi podnosił ciśnienia, jak w tej sytuacji z pierwszej połowy, to tak. Jeśli coś takiego się będzie zdarzało, to może być gorzej - powiedział z uśmiechem trener Papszun. - Cieszę się, że "Trelu" wygrał rywalizację. Nie bronił, bo jest młodzieżowcem, tylko wygrał rywalizację. Poza tą jedną sytuacją bronił pewnie. Wyglądał na doświadczonego bramkarza. Mam nadzieję, że będzie walczył i nie odda tej pozycji - podsumował szkoleniowiec Rakowa.

CZYTAJ TAKŻE: Hiszpanie chcą reprezentanta Polski. Pierwsza oferta za młodego pomocnika Jest chętny na Ansu Fatiego. Możliwy powrót do korzeni

Źródło artykułu: WP SportoweFakty