Maciej Sadlok: Edi był najgroźniejszy

- Mogliśmy po przerwie strzelić gola, ale i Korona miała swoje szanse bramkowe - przyznał stoper Ruchu Chorzów Maciej Sadlok. Reprezentant Polski należał w sobotę do najlepszych w swoim zespole, ale jego dobra gra wystarczyła chorzowianom tylko do zachowania czystego konta.

Michał Piegza
Michał Piegza

Gdyby nie udane interwencje stopera Niebieskich Macieja Sadloka, Korona Kielce z Chorzowa wyjechałaby z większym dorobkiem punktowym. - Na szczęście udało się nam zachować czyste konto, ale mogło być z tym różnie - przyznał obrońca 14-krotnych mistrzów Polski. - Najwięcej zdrowia kosztowało nas krycie Ediego. Serce mocniej mi zabiło, gdy na początku gry Brazylijczyk trafił głową w poprzeczkę naszej bramki - ocenił sytuację z 9. minuty Sadlok. - Po takim występie i niespodziewanym remisie każdy z nas jest zdenerwowany. Gola nie straciliśmy, ale w ofensywie szczęście nam nie sprzyjało. Korona ustawiła się wysoko, czym zmusiła nas do gry skrzydłami - dodał chorzowianin.

Po pierwszej jesiennej stracie punktów na własnym stadionie Ruch oddalił się od prowadzącej w tabeli Wisły. Na dwa oczka odskoczyła chorzowianom Legia, a tuż za ich plecami czai się Lech. - Musimy wyciągnąć wnioski z tego remisu i skupić się na najbliższym meczu z Wisłą - stwierdził defensor Ruchu. - Po słabszym występie na pewno nie będzie się o nas już tak dobrze mówiło jak do tej pory. My będziemy się jednak starali wygrać dwa ostatnie spotkania i w dalszym ciągu plasować się w czubie ligowej tabeli - stwierdził na koniec 20-letni zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×