Jagiellonia Białystok nie pozostawiła złudzeń FK Paneveżys w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski rozbili Litwinów 4:0 i praktycznie załatwili sprawę awansu.
Trener Adrian Siemieniec podkreślał jednak na konferencji prasowej, że jeszcze nic nie zostało rozstrzygnięte. - Za jeden mecz nie dają awansu. Trzeba zrobić swoje w drugim spotkaniu. Moja w tym rola, by studzić głowy zawodnikom i trzymać koncentrację. Musimy utrzymać konsekwencję i zachować spokój. To jest Liga Mistrzów. To nie jest takie proste, jak się może wydawać z boku - mówił trener Jagiellonii.
Mimo wszystko trudno sobie wyobrazić, by Jagiellonia wypuściła z rąk cztery gole zaliczki. W rewanżu kibice tłumnie stawią się na stadionie, by obejrzeć kolejny koncert w wykonaniu Jagiellonii. Inna sprawa, że Siemieniec jest w tym momencie myślami w Radomiu.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, ze strzelenia czterech goli. Jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale zdajemy sobie sprawę, że to dopiero pierwsza połowa. Musimy utrzymać koncentrację. Teraz rozpoczynamy przygotowania do meczu ligowego z Radomiakiem, a dopiero później zaczniemy myśleć o rewanżu - podkreśla opiekun zespołu z Białegostoku.
Nie zabrakło rzecz jasna pochwał dla Jesusa Imaza, który po trzydziestu minutach miał już skompletowanego klasycznego hat-tricka. - Jesus to fantastyczny człowiek i piłkarz, który nie wyznacza sobie barier. Jego głód kolejnych zwycięstw i mentalność jest czymś fantastycznym. To jest dla mnie inspiracja, coś godnego naśladowania - przyznał trener Siemieniec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki
CZYTAJ TAKŻE:
Rozwaga zamiast euforii w Białymstoku. "To dopiero połowa roboty"
Media: Kolejny reprezentant Polski w Serie A? Chce go Kosta Runjaić