"Problemy na własne życzenie". Adrian Siemieniec podsumował mecz z Radomiakiem

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec po raz kolejny miał powody do radości
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec po raz kolejny miał powody do radości
zdjęcie autora artykułu

Adrian Siemieniec zauważył, że Jagiellonia Białystok miała momenty cierpienia w drugiej połowie. Z kolei Bruno Baltazar był dumny z postawy swojej drużyny, mimo przegranej w dramatycznych okolicznościach 2:3.

To było rewelacyjne spotkanie. Nie brakowało w nim niczego: pięknych goli, zwrotów akcji czy błędów w obronie. Dostaliśmy wszystko to, co w futbolu najważniejsze. Ostatecznie Jagiellonia Białystok wygrała z Radomiakiem Radom 3:2, choć wcale tak być nie musiało (----> RELACJA).

- Mieliśmy moment, w którym cierpieliśmy, ale znamy swoją wartość i wiedzieliśmy, że jeśli uda nam się to wytrzymać i nie stracić gola, to jesteśmy w stanie przechylić szalę na swoją korzyść. Wiemy, że nie ustrzegliśmy się błędów i będziemy musieli sobie o nich porozmawiać Najważniejsze, że wygrywamy spotkanie w tym gorącym okresie - mówił trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.

- Wiemy, że trochę sprowokowaliśmy sobie problemy na własne życzenie, aczkolwiek mam świadomość, że to jest piłka nożna i czasami błędów nie da się ustrzec. Mieliśmy trochę słabszy okres i trudno było nam złapać kontrolę nad meczem - przyznał trener Jagiellonii.

Do Radomia w ogóle nie przyjechał Nene. - Ma lekki uraz i nie chcieliśmy ryzykować pogłębienia go, biorąc pod uwagę, co jest przed nami. Został w Białymstoku, pracował indywidualnie i ma czas na dojście do siebie. Robimy wszystko, by mógł wystąpić w środę przeciwko FK Paneveżys - powiedział Siemieniec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko

Radomiak przegrywał 0:2 po dwóch pięknych golach Jarosława Kubickiego. W całym spotkaniu oddał jednak aż 27 strzałów, wykreował sporo sytuacji, a na koniec został z niczym.

- Piłka nożna jest okrutna. Pierwsze 10-15 minut było bardzo dobre w naszym wykonaniu, spychaliśmy Jagiellonię do obrony. Później straciliśmy naszą organizację gry i rywale przejęli kontrolę. Strzelili dwa piękne gole, tutaj jakość indywidualna zrobiła największą różnicę. W przerwie dokonaliśmy kilku zmian i kontrolowaliśmy mecz. Wykreowaliśmy sporo sytuacji. Udało nam się zrobić najtrudniejszą rzecz, czyli zdobyć dwie bramki i doprowadzić do remisu, mieliśmy też okazję na 3:2, żeby "zabić" spotkanie. Nie strzelamy i z niczego tracimy bramkę. Ciężko to zaakceptować, ale jestem dumny z moich zawodników. Reakcja kibiców po meczu mówi wszystko. Byli z nas dumni, nawet jeśli przegraliśmy - powiedział trener Radomiaka Bruno Baltazar.

Jagiellonia strzeliła wspomniane dwa gole z dużą łatwością. To znaczy: strzały Kubickiego były fantastyczne, natomiast zabrakło reakcji ze strony zawodników Radomiaka. W zasadzie brakowało jeszcze tylko czerwonego dywanu. Mnóstwo swobody miał Kubicki.

- Po meczu łatwo wyciągać takie wnioski, ale zgadzam się, że powinniśmy szybciej doskoczyć do Kubickiego w obu sytuacjach. Nie może mieć tyle miejsca - przyznał trener Baltazar.

CZYTAJ TAKŻE: Trener zachwycony Bednarkiem. Wiąże z nim duże nadzieje Wyjątkowy dzień dla młodego Polaka w USA. Zadebiutował w zespole z MLS

Źródło artykułu: WP SportoweFakty