Dwa szybkie gole na początku meczu w Łodzi. Nieudana gonitwa Lecha za Widzewem

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Kamil Cybulski i Joel Pereira w walce o piłkę
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Kamil Cybulski i Joel Pereira w walce o piłkę

Nie jeden, a dwa szybko strzelone gole ustawiły mecz. W ostatnim sobotnim meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy Widzew Łódź pokonał u siebie Lecha Poznań 2:1.

Dla łódzkiej drużyny było to pierwsze domowe spotkanie w tym sezonie. Przed tygodniem czerwono-biało-czerwoni zremisowali w Mielcu ze Stalą 1:1. I choć kończyli mecz w dziesięciu, mieli spory niedosyt po ostatnim gwizdku. Ich bohaterem został Jakub Łukowski, który rozpoczął tamto spotkanie na ławce.

- Taki był plan na mecz. Trener podjął taką, a nie inną decyzję, więc ja ją uszanowałem. Wszedłem z ławki i starałem się dać z siebie sto procent, żeby pomoc drużynie zwyciężyć. Miewałem takie wejścia w mecz, ale w Mielcu to też inaczej smakowało, bo to była moja pierwsza bramka po długiej kontuzji. Można więc powiedzieć, ze to podwójne szczęście, ale niestety nie dało trzech punktów - powiedział pomocnik na konferencji prasowej.

Tym razem trener Daniel Myśliwiec znalazł dla niego miejsce w wyjściowej jedenastce kosztem Antoniego Klimka. Tymczasem w ekipie Kolejorza w kadrze meczowej zabrakło Kristoffera Velde, który najprawdopodobniej zostanie sprzedany do Olympiakosu Pireus. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę

A widzewiacy rozpoczęli to spotkanie z wysokiego "C". I to nawet dosłownie, bo "C" to trzecia litera alfabetu, a akcję bramkową przeprowadzili w trzeciej minucie spotkania. Imad Rondić zagrał piłkę pomiędzy dwóch obrońców do Jakuba Łukowskiego, a ten - wydawało się - za mocno podał do Jakuba Sypka. Jednak powracający z wypożyczenia do Lechii Gdańsk napastnik zdążył do piłki, wyprzedził Michała Gurgula i strzałem z ostrego kąta pokonał Bartosza Mrozka.

W 10. minucie było już 2:0 dla gospodarzy. Sprytnie bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył Fran Alvarez, a piłkę trącił jeszcze kolanem stojący w murze Afonso Sousa. Bartosz Mrozek został w blokach, bo spodziewał się zupełnie czegoś innego po tym strzale. Nic dziwnego, rykoszet miał prawo zmylić bramkarza poznanian.

Dopiero te dwa ciosy nieco pobudziły zespół trenera Nielsa Frederiksena. Pojawiły się próby zagrań w pole karne, ale trzeba przyznać obiektywnie, że zagrożenie z nich było niewielkie. A oponentom było mało. W 21. minucie kolejny rzut wolny bity przez Alvareza i gdyby nie Mrozek, byłoby 3:0. Z tego zrodził się jeszcze rzut rożny. Wrzutkę zamykał Rondić, ale minimalnie nad poprzeczką.

Pod koniec drugiego kwadransa pojawiły się konkrety w Lechu. Miękkie dośrodkowanie lewą nogą z lewej strony Filipa Szymczaka zamknął Mikael Ishak, lecz sędzia Szymon Marciniak uznał, że szwedzki napastnik faulował Rafała Gikiewicza. Po chwili z podobnego miejsca centrował Adriel Ba Loua, ale Afonso Sousa za długo zbierał się do strzału. Nie minęły trzy minuty, a po drugiej strnie boiska Sypek znów manewrował obrońcami z Poznania, podał po ziemi do przodu do Łukowskiego, który na piątym metrze jednak piłki nie sięgnął.

Lechici złapali kontakt przed przerwą. Skorzystali z tego, że coraz bardziej bezkarnie mogli operować piłką wokół widzewskiego pola karnego. Akcję zaczął Ishak, a na jeden kontakt zagrali Sousa i Antoni Kozubal, po czym młodzieżowiec Kolejorza wyłożył piłkę Ishakowi, który trafił do siatki w 42. minucie.

Po przerwie przyjezdni nie odpuszczali. Dwie minuty po wznowieniu znów próbował Sousa, a po kolejnych czterech coraz odważniej hulający lewą stroną Adriel Ba Loua. Z kolei w 60. bliski szczęścia był Ishak. Dwa ostatnie z wymienionych strzałów obronił Rafał Gikiewicz. W 66. prawą stroną uciekł Joel Pereira, następnie dośrodkował, lecz zamykający akcję rezerwowy Dino Hotić źle trafił w piłkę.

W 81. minucie Bośniak popisał się efektowną główką z 11. metra, która - wydawało się - dała Kolejorzowi remis, ale po analizie VAR okazało się, że chwilę wcześniej w tej akcji na spalonym był Mikael Ishak i bramka została anulowana. Jednak cały czas to ekipa trenera Friedriksena dużo bardziej naciskała na rywala.

Nie zdołała jednak ostatecznie wyrównać stanu spotkania, choć była bardzo blisko. Tym samym Kolejorz doznał pierwszej porażki w sezonie, a Widzew pozostaje niepokonany. W następnej serii gier łodzianie pojadą do Krakowa na mecz z Cracovią, a Lechici podejmą Lechię Gdańsk.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Widzew Łódź - Lech Poznań 2:1 (2:1)
1:0 - Jakub Sypek 3'
2:0 - Fran Alvarez 10'
2:1 - Mikael Ishak 42'

Składy:

Widzew: Rafał Gikiewicz - Lirim Kastrati, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez (62' Juljan Shehu), Marek Hanousek, Jakub Łukowski (62' Sebastian Kerk) - Jakub Sypek (70' Antoni Klimek), Imad Rondić (80' Hubert Sobol), Kamil Cybulski (80' Hilary Gong).

Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Alex Douglas, Antonio Milić, Michał Gurgul (72' Elias Anderson) - Jesper Karlstrom, Antoni Kozubal (90+2' Bartosz Salamon), Afonso Sousa (72' Ali Gholizadeh) - Adrien Ba Loua (64' Bryan Fiabema), Mikael Ishak, Filip Szymczak (64' Dino Hotić).

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

Żółte kartki: Żyro (Widzew) - Milić, Fiabema (Lech).

Widzów: 17 527.

Czytaj też: Oficjalnie: Filip Marchwiński odchodzi z Lecha Poznań. Polak zagra w Serie A

Źródło artykułu: WP SportoweFakty