Wiedeńska katastrofa Wisły Kraków. Koszmarny występ

Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Marc Carbo (z lewej) i Łukasz Zwoliński (z prawej)
Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Marc Carbo (z lewej) i Łukasz Zwoliński (z prawej)

To było straszne. Ci bardziej wrażliwi kibice odwracali oczy, bo nie mogli na to patrzeć. Wisła Kraków z hukiem odpadła z eliminacji Ligi Europy po porażce 1:6 w rewanżu na wyjeździe z Rapidem Wiedeń w II rundzie.

Pierwsze spotkanie na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w Krakowie Biała Gwiazda przegrała 1:2, choć trzeba podkreślić, że drugą połowę grała w przewadze jednego zawodnika. Już te okoliczności pokazały, że spotkanie rewanżowe może być bardzo trudne. Ale trener Kazimierz Moskal na przedmeczowej konferencji prasowej uspokajał:

- Jeśli patrzymy wstecz i analizujemy ten mecz z Rapidem u siebie, to myślę, że gdybyśmy wykorzystali choć jedną z tych okazji dogodnych, które mieliśmy, to ten mecz mógł się zakończyć przynajmniej remisem. Niestety przegraliśmy 1:2, ale jest to wynik, który daje nam wciąż szansę bycia w grze. Mam na myśli to, że jednak bramka strzelona przez nas tutaj wyrównuje stosunek. Myślę, że dopóki będzie 0:0, to wszystko jest możliwe - mówił szkoleniowiec Wisła Kraków.

Tyle, że 0:0 było do zaledwie szóstej minuty. Rapid od początku rzucił się na Wisłę jak wygłodniały wilk. Dośrodkowanie z prawej strony przeleciało całe pole karne krakowian. Do piłki dopadł jednak jeszcze jeden z graczy gospodarzy i wrzucił piłkę z lewej strony na Guido Burgstallera, który pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko

Nadal jednak to piłkarze z Wiednia wykazywali dużo większą ochotę do gry. Wiślacy byli bardzo "elektryczni", nawet na swojej połowie, co przekładało się na okazje dla Rapidu. Ale limit szczęścia goście wyczerpali w 24. minucie. Po stracie piłki przy kole środkowym akcję wiedeńczyków napędził Matthias Seidl, po czym świetnie podał na dobiegnięcie do Diona Drena Beljo, który pokonał Antona Cziczkana strzałem po jego nodze.

A potem już było tylko gorzej. W 30. minucie Proste wyłożenie piłki z prawej strony przez Moritza Oswalda do Guido Burgstallera i zrobiło się już 3:0. Obrońcy Białej Gwiazdy tylko stali i patrzyli. Pewnie nie dowierzali, że można grać aż tak słabo i nie przeszkadzać przeciwnikowi.

Rapid nie miał litości. Minęło kolejne pięć minut, a Jansson popędził sobie prawą stroną, przełożył sobie piłkę na lewą nogę, następnie zszedł do środka, podał do Burgstallera na 16. metr, a ten czekał, czekał, aż oddał strzał i trafił do krakowskiej bramki. Wiślacy mieli już dość tego meczu.

W 40. minucie sędzia Michael Olivier jeszcze podyktował rzut karny dla miejscowych za zagranie ręką we własnym polu karnym Łukasza Zwolińskiego. Uderzenie Mamadiu Sangare doskonale obronił jednak Anton Cziczkan. Chwilę później powinno być 5:0, lecz Beljo fatalnie spudłował w sytuacji sam na sam z bramkarzem krakowian.

Zgodnie z powiedzeniem "co ma wisieć, nie utonie", piąty gol dla drużyny z austriackiej Bundesligi padł kilkadziesiąt sekund potem. Jansen zakręcił sobie Rafałem Mikulcem, zagrał na piąty metr do Serge'a-Philippe'a Rauxa-Yao, a stoper gospodarzy pakuje piłkę do siatki. Obrońcy stali, jak gdyby zawiesiło im się oprogramowanie.

W drugiej połowie napór Rapidu zelżał, a nawet Wisła mogła zdobyć gola honorowego. Ba, wręcz powinna, lecz w 58. minucie Angel Rodado z pięciu metrów uderzył prosto w bramkarza Rapidu - Niklasa Hedla.

Piłkarze prowadzeni przez Roberta Klaussa nie mieli dość. W 78. minucie świetne podanie Jonasa Auera za plecy Rafała Mikulca do Christopha Langa, który wyprzedził obrońcę Wisły i strzałem z dość ostrego kąta podwyższył prowadzenie ekipy ze stolicy Austrii.

Nie minęły dwie minuty, a triumfatorzy Pucharu Polski odpowiedzieli na to bramką. Ciekawe podanie z bocznej strefy Patryk Gogóła do Angela Rodado, który wymanewrował obrońcą Rapidu i strzelił precyzyjnie po ziemi z 15. metra. To tak na otarcie łez, bo nie zmienia to faktu, że ekipa z ul. Reymonta wypadła w Wiedniu katastrofalnie.

Zespół trenera Kazimierza Moskala nie żegna się jeszcze z europejskimi pucharami. Wisła weźmie udział w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Jej rywalem będzie Spartak Trnawa.

Rapid Wiedeń - Wisła Kraków 6:1 (5:0)
1:0 - Guido Burgstaller 6'
2:0 - Dion Drena Beljo 24'
3:0 - Guido Burgstaller 30'
4:0 - Guido Burgstaller 35'
5:0 - Serge-Philippe Raux-Yao 45'
6:0 - Christoph Lang 78'
6:1 - Angel Rodado 80'

Rapid: Niklas Hedl - Moritz Oswald, Maximilian Hofmann, Serge-Philippe Raux-Yao, Jonas Auer - Mamadou Sangare (46' Dennis Kaygin), Lukas Grgic - Matthias Seidl (61' Dominic Vincze), Guido Burgstaller, Isak Jansson (61' Christoph Lang) - Dion Drena Beljo (46' Noah Bischof).

Wisła: Anton Cziczkan - Bartosz Jaroch (46' Giannis Kiakos), Alan Uryga, Joseph Colley (77' Wiktor Biedrzycki), Rafał Mikulec - Marc Carbo, Igor Sapała (46' Mariusz Kutwa) - Angel Baena (66' Piotr Starzyński), Angel Rodado, Oliwier Sukiennicki - Łukasz Zwoliński (46' Patryk Gogół).

Sędziował: Michael Olivier (Anglia).

Żółte kartki: Jansson (Rapid).

Pierwszy mecz: 2:1 dla Rapidu. Awans: Rapid.

Czytaj też: Lekko, łatwo i przyjemnie. Legia odmieniona po przerwie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty