Tylko najwięksi optymiści wierzyli, że Wisła Kraków zdoła awansować do fazy grupowej Ligi Europy. I-ligowiec gra na europejskiej arenie dzięki zdobyciu Pucharu Polski w poprzednim sezonie. Różnica klas była wyraźnie widoczna w starciu z Rapidem Wiedeń, a szczególnie w drugim meczu.
"Biała Gwiazda" w wyjazdowym spotkaniu ośmieszyła się i przegrała aż 1:6 (w pierwszym meczu było 1:2). Różnica klas była widoczna gołym okiem, a na piłkarzy spadła duża krytyka, bo polskim klubom nie przystoi przegrywać aż tak wysoko.
Mało kto się spodziewał wyeliminowania Rapidu, ale wszyscy oczekiwali, że odpadnięcie z Ligi Europy nastąpi w lepszym stylu. Nawet właściciel Jarosław Królewski zabrał głos na temat występu krakowskiej drużyny.
"Dziękujemy wszystkim kibicom za wsparcie dziś. Solidna lekcja piłki nożnej, ale również tego jak nowocześnie zorganizowane są europejskie drużyny. Z pewnością zaprocentuje to w przyszłości. Przed nami kolejne wyzwania. Tracimy JC (Josepha Colleya - przyp. red.) na dłuższy czas. Trzymamy kciuki aby rekonwalescencja potrwała najkrócej jak się da" - pisze Królewski.
To jeszcze nie koniec przygody Wisły Kraków z europejskimi pucharami. Przegrana sprawiła, że "Biała Gwiazda" przystąpi do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Tam rywalem przedstawiciela Betclic I ligi będzie słowacki Spartak Trnawa.
Wiedeńska katastrofa Wisły Kraków. Koszmarny występ >>
Wisła Kraków została "spadochroniarzem". Z kim zagra w Lidze Konferencji Europy? >>