W piątek (2 sierpnia) na igrzyskach olimpijskich w Paryżu odbywały się spotkania ćwierćfinałowe w piłce nożnej. W jednym z meczów zmierzyły się reprezentacje Francji i Argentyny. Nie obyło się bez skandali.
Od początku na boisku iskrzyło, czego najlepszym dowodem jest liczba fauli (30) i kartek (10) pokazanych przez sędziego. Po ostatnim gwizdku zawodnicy i sztaby szkoleniowe obu drużyn skoczyli sobie do gardeł. To jednak nie wszystko.
Trzy grosze dorzucił także francuski komentator Eurosportu. Dziennikarzowi nie spodobał się agresywny styl gry Nicolasa Otamendiego. Nie tłumaczy to jednak w żadnym stopniu słów, które wybrzmiały z jego ust.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kontrowersje wokół walki Polki. "Nasza zawodniczka była w szoku"
- Otamendi atakuje wszystko, co się rusza. Nie wiem, czy atakuje też swoją żonę, kiedy wraca do domu wieczorem - rzucił dziennikarz Eurosportu. Ten komentarz, zdaniem wielu, był grubą przesadą.
Portal "Daily Mail" donosi, że po tych słowach w mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja na temat cytowanego komentatora. Niektórzy kibice domagali się nawet jego zwolnienia z Eurosportu.
"Rozumiem emocje, ale to już przesada", "Skandaliczne słowa, powinien za to stracić pracę", "Nie ma w piłce nożnej miejsca na takie komentarze" - czytamy.
Dodajmy, że spotkanie zakończyło się zwycięstwem reprezentacji Francji 1:0. W półfinale "Trójkolorowi" pokonali Egipt 3:1. Z kolei w finale turnieju (9 sierpnia) zmierzą się z Hiszpanami.
Zobacz także:
Mocne słowa Bońka na temat Polaków. "Nic nie potrafimy"
Koszmar mistrzyni olimpijskiej. Zdjęcia obiegły świat