Było intensywnie, lecz nieskutecznie. Hit kolejki w Częstochowie bez bramek

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: piłkarze podczas meczu Raków Częstochowa - Lech Poznań
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: piłkarze podczas meczu Raków Częstochowa - Lech Poznań

W spotkaniu 4. kolejki PKO Ekstraklasy Raków Częstochowa bezbramkowo zremisował z Lechem Poznań. Piłka nie chciała wpaść do siatki obu zespołów przez prawie 100 minut grania.

Kolejorz w piątkowym starciu musiał poradzić sobie bez swojego kapitana. Mikael Ishak w ostatniej chwili wypadł z kadry meczowej na spotkanie w Częstochowie, co sprawiło, że na swojej nominalnej pozycji mógł sprawdzić się Filip Szymczak. 22-latek od początku spotkania zdecydowanie nie miał łatwo z obrońcami Rakowa, świetnie pilnował go Stratos Svarnas.

Po drugiej stronie boiska w podobnej sytuacji znalazł się Patryk Makuch, który w starciu z poznańskim Lechem liczył na zdobycie debiutanckiego trafienia w barwach Medalików. Niemal przez cały czas napastnik Rakowa musiał mierzyć się z Antonio Miliciem, który jak cień podążał w defensywie za 25-latkiem.

W pierwszej połowie obie drużyny zagrały bardzo intensywnie, lecz nieskutecznie. Lechici nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę, choć przeprowadzili kilka niebezpiecznych kontrataków.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji

Raków najlepszą okazję w pierwszej odsłonie meczu miał w 22. minucie, gdy Ante Crnac kapitalnym rajdem z prawej strony boiska przedostał się pod pole karne Kolejorza, a następnie uderzył lewą nogą zza szesnastki. Bartosz Mrozek do końca pozostał czujny i zdołał sparować strzał Chorwata do boku.

Warto podkreślić, że od awansu Rakowa Częstochowa do PKO Ekstraklasy w 2019 roku, w każdym bezpośrednim spotkaniu obydwu drużyn padała przynajmniej jedna bramka, a w ostatnich dwóch starciach było ich minimum cztery. To sprawiało, że kibice pokładali spore nadzieje w drugiej części meczu i liczyli na otwarcie wyniku.

Ta rozpoczęła się pod dyktando gospodarzy, którzy zdecydowanie częściej utrzymywali się przy piłce i niemal całym zespołem atakowali na połowie Lecha. Dwukrotnie piłkę nad bramką posłał Władysław Koczerhin, ponownie strzał Ante Crnaca zdołał obronić Bartosz Mrozek.

Niebiesko-biali wypchnęli przeciwników z własnej połowy dopiero przed rozpoczęciem końcowego kwadransa. Podopiecznym Nielsa Frederiksena brakowało jednak dokładności. Większość ostatnich piłek nie docierała do napastnika, którego rolę w drugiej połowie pełnił Bryan Fiabema. Norweg miał problemy, by uwolnić się spod opieki defensorów Medalików.

Końcówka spotkania przyniosła sporo emocji, lecz w dalszym ciągu nie zagwarantowała bramek. Piłka co prawda znalazła się w siatce Kolejorza, ale Szymon Marciniak od razu odgwizdał pozycję spaloną, na której znalazł się Ante Crnac.

Najlepszą okazję do zdobycia bramki miał także Jean Carlos Silva. Skuteczną interwencją popisał się niezawodny golkiper Kolejorza. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów po blisko 100 rozegranych minutach na boisku.

Raków Częstochowa - Lech Poznań 0:0 (0:0)

Raków: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Stratos Svarnas, Kamil Pestka - Jean Carlos Silva, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (90+3. Peter Barath), Erick Otieno (76. Dawid Drachał) - Ante Crnac, Patryk Makuch (72. Jonatan Braut Brunes), Adriano Amorim (72. Jakub Myszor)

Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Alex Douglas, Antonio Milić, Michał Gurgul - Radosław Murawski, Antoni Kozubal - Adriel Ba Loua (57. Daniel Hakans), Afonso Sousa (90. Ian Hoffmann), Dino Hotić (69. Ali Gholizadeh) - Filip Szymczak (57. Bryan Fiabema)

Żółte kartki: Otieno, Svarnas (Raków)

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Czytaj też:
Oficjalnie: dwunasty nowy zawodnik w Warcie PoznańZmiennicy odwrócili wynik meczu Radomiaka z Górnikiem

Komentarze (7)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
To było wspaniałe widowisko, esencja futbolu, wybitny spektakl. 
avatar
Za Ostatni Grosz
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Szkoda, że Marciniak gwizdał faule tylko Rakowa, po pierwszej połowie gwizdnął Lechowi jeden (!) faul - mistrzostwo świata. Z takim sędziowaniem ten facet nie powinien pokazywać się na boisku. 
avatar
Wawa61
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda kasy na to badziewie 
avatar
Kojoot Cz-Wa
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Fajna rewolucja byłaby jakby za remisy 0:0 dawali 0 punktów ... 
avatar
chyba się nie znam
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
Hitem to miał być ten ich trener marzeń, co to przyjdzie i naprawi co inni, źli, zepsuli. A tu wyszła taka solidna klapa.