Trzy mecze i tylko jeden punkt. W dodatku dość mizerna gra. Nie tak wyobrażała sobie Lechia Gdańsk powrót do PKO Ekstraklasy. W zespole wierzą jednak, że uda się przełamać już w niedzielnym meczu z Zagłębiem Lubin.
- Jesteśmy podrażnieni początkiem sezonu, chcielibyśmy żeby ta zdobycz punktowa była większa. Mam nadzieję, że cierpliwość nasza i przede wszystkim kibiców zostanie wynagrodzona już w niedzielę. Jestem przekonany, że wykonana praca wreszcie przyniesie zamierzony efekt w postaci dobrej gry i zwycięstwa - powiedział trener Szymon Grabowski na konferencji prasowej.
Nowa rzeczywistość
Większość piłkarzy z obecnej kadry Lechii dołączyła do zespołu w poprzednim sezonie (mniejsza o daty). Oni dawno nie znaleźli się w sytuacji, gdy drużyna nie wygrywa od trzech spotkań (a w zasadzie od czterech, jeśli doliczyć przegraną z Miedzią Legnica na koniec poprzednich rozgrywek).
1:1 ze Śląskiem, 0:2 z Motorem, 1:3 z Lechem - tak wygląda początek sezonu w wykonaniu biało-zielonych.
- Mimo iż nie zdobyliśmy jeszcze trzech punktów, to zawodnicy mają dobrze ukierunkowane myślenie. Nie rozpraszają ich negatywne komentarze. Wręcz przeciwnie, to ich mobilizuje do dalszej pracy - przyznał trener Grabowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
Sytuacja kadrowa
W niedzielnym meczu na pewno nie zagrają Luis Fernandez i Louis D'Arrigo. W przypadku Hiszpana nic się nie zmieniło, natomiast Australijczyk doznał urazu w środowym sparingu z AEL-em Limassol. Skręcił staw skokowy i wypada z gry na około miesiąc.
Pozostali są do gry, zatem Lechia wystąpi przeciwko Zagłębiu w najmocniejszym składzie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by od 1. minuty wystąpił Elias Olsson. Szwed jest liderem defensywy, lecz w ostatnim czasie zmagał się z urazem. Jeszcze w środę jego występ nie był pewny, natomiast wszystko potoczyło się po myśli sztabu.
Gdyby nie sprawy formalne, to prawdopodobnie od razu do składu wskoczyłby pozyskany w piątek środkowy obrońca Bujar Pllana. W jego przypadku potrzebne jest jednak uzyskanie pozwolenia na pracę, co - jak się okazuje - nie jest takie proste.
Będą zmiany
Conrado za Miłosza Kałahura i Karl Wendt w miejsce Tomasza Neugebauera. To prawdopodobnie jedyne zmiany w zespole Lechii w porównaniu do meczu w Poznaniu. O ile oczywiście nie uda się zgłosić do gry wspomnianego Pllany.
- Mamy na tyle silną kadrę, że możemy rotować tymi zawodnikami. Możemy sugerować się formą, ostatnim meczem, opierać swoje decyzje na mikrocyklu poprzedzającym dany mecz. Zmiany w składzie będą, ale czy będzie jedna, dwie czy więcej, to już zostawimy do niedzieli - przyznał szkoleniowiec.
Weirauch może grać, ale...
Rezerwowym (póki co) bramkarzem Lechii jest Szymon Weirauch. Został latem wykupiony właśnie z Zagłębia Lubin.
W normalnych okolicznościach nikt by tego tematu nie poruszał, ale biorąc pod uwagę ostatnie działania Rakowa Częstochowa, który przy transferze definitywnym (!) Bartosza Nowaka do GKS-u Katowice uwzględnił klauzulę, która zabraniała zawodnikowi występ w meczu z Rakowem, postanowiliśmy sprawdzić, czy w przypadku Weiraucha również nie ma jakichś dziwnych zapisów.
Dopytaliśmy i okazuje się, że nie, zatem czysto teoretycznie 20-latek mógłby stanąć między słupkami w niedzielne popołudnie.
Tak się jednak nie stanie. Według naszych informacji miejsce w bramce utrzyma Bohdan Sarnawśkyj, choć na początku sezonu nie jest w wybitnej formie i sztab ma do niego zastrzeżenia przy kilku straconych bramkach.
Murawa? Jest lepiej, bo gorzej być nie mogło
Pocieszający dla Lechii jest fakt, że z dnia na dzień murawa na Polsat Plus Arenie Gdańsk wygląda coraz lepiej. Od ostatniego meczu minęły dwa tygodnie. Wtedy trawa była w katastrofalnym stanie, zarówno wizualnym, jak i praktycznym. Nie wiadomo czy gorzej wyglądała murawa czy gra Lechii w defensywie. Można na ten temat dyskutować.
Teraz jest lepiej, choć oczywiście do perfekcji jeszcze trochę brakuje. Niemniej, piłkarze Lechii nie mieli okazji na niej potrenować.
Początek meczu Lechia Gdańsk - Zagłębie Lubin w niedzielę o godz. 14.45.
CZYTAJ TAKŻE:
Rewelacyjny start Buksy. "Wyraźne oczekiwanie, że będzie gwiazdą"