Daniel Myśliwiec hurraoptymizm zostawia za sobą. "Wolę ten dylemat przed końcem sezonu"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
zdjęcie autora artykułu

- Chciałbym bardzo mocno podkreślić inicjatywę moich piłkarzy po straconym jednym ze swoich żołnierzy - powiedział Daniel Myśliwiec, trener Widzewa Łódź, po bezbramkowym remisie ze Śląskiem Wrocław w 4. kolejce PKO Ekstraklasy.

Łodzianie zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie stworzyli przynajmniej po dwie sytuacje, po których mogły paść bramki. Lecz to samo możemy napisać o ich przeciwnikach. To było starcie dotychczasowego wicelidera tabeli z wicemistrzem kraju. Więcej o przebiegu gry przeczytasz TUTAJ.

- Z remisu na pewno nie jesteśmy zadowoleni, patrząc na nasze pragnienie i pracę, jaką piłkarze wykonali na treningach. Początek był całkiem dobry, lecz później mieliśmy problemy z wykreowaniem sytuacji podbramkowych. Szacunek dla przeciwnika, który bronił się solidnie i nisko. To nie było trudne do przewidzenia dla mnie jako trenera. To, z czego słynęli i czym zapracowali na wicemistrzostwo. Mogę tylko żałować, że energia, którą zużyliśmy na skruszenie tego mocnego bloku, musiała zostać diametralnie zmieniona - powiedział trener Widzewa Łódź na pomeczowej konferencji prasowej.

A miał na myśli sytuację z 65. minuty, kiedy to Samuel Kozlovsky został ukarany czerwoną kartką za wejście wyprostowaną nogą w Buraka Ince.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji

- Chwilę wcześniej zrobiliśmy trzy zmiany, później zrobiliśmy jeszcze jedną. Została jedna, która mogła pójść w dwie strony - albo odrabiamy wynik, albo trzeba uszanować ten wynik. Chciałbym bardzo mocno podkreślić inicjatywę moich piłkarzy po straconym jednym ze swoich żołnierzy - przyznał Daniel Myśliwiec.

Z kolei w 86. minucie to Śląsk Wrocław powinien mieć rzut karny za faul Lirima Kastratiego na Arnau Ortizie. Tutaj sędzia Karol Arys - nawet po analizie VAR - jedenastki nie podyktował.

- Czerwona kartka była, bo zawodnik zszedł z boiska, a rzutu karnego - nie było, jak widzieliśmy - żartował Myśliwiec. - Wychodzę z założenia, że sędziowie mają trudną pracę, a za sprawą VAR-u liczba ich pomyłek staje się mniejsza. Wierzę, że system wideoweryfikacji zwiększa szanse na podejmowanie prawidłowych decyzji - skomentował.

W razie wygranej w niedzielę Widzew Łódź miał szansę na to, by zająć fotel lidera PKO Ekstraklasy. Z drugiej strony pół godziny czerwono-biało-czerwoni musieli grać w dziesięciu. Jak zatem zapatruje się na ten jeden punkt ich szkoleniowiec?

- Nie mam innego wyjścia niż zaakceptować remis. Chcieliśmy zagrać o pełną pulę. Czy teraz bylibyśmy liderem? Wolę mieć ten dylemat 3-4 kolejki przed końcem ligi, a nie po starcie. Chcemy dalej spokojnie pracować i konsekwentnie się uczyć. Takie spotkania mogą nam dużo dać. Za nami dopiero czwarta kolejka. Znam drużyny, które były liderami po 7-8 kolejkach, a potem spadały z ligi, dlatego huraoptymizm zostawiamy za sobą - skomentował.

- Myślę, że nasza gra ofensywnie wyglądała bardziej atrakcyjnie. To znamienna cecha, która może występować w naszych meczach. Jeśli przeciwko nam będą rywalizować drużyny inicjatywne i aktywne, to te mecze będą na pewno bardziej atrakcyjne. Nie każdy lubi ataki pozycyjne i szukanie luki, ale musimy brać pod uwagę kontekst przeciwnika. Z tak solidnie broniącym rywalem, jak Śląsk, musimy się jeszcze bardziej rozwijać i wcześniej otwierać takie mecze - dodał.

Z drugiej strony widzewiacy w całym meczu oddali tylko jeden celny strzał. To z pewnością zwróciło uwagę bacznych obserwatorów.

- Przeciwnik bronił się dużą liczbą zawodników oraz był ustawiony dość nisko. Nawet, gdy dostawaliśmy się w pole karne Śląska, obrońcy blokowali nasze uderzenia. Na pewno chciałbym, żeby piłkarze strzelali częściej oraz celniej, a drużyna osiągała wyniki godne naszej marki.

Pod koniec meczu wprowadzony na ostatnie 25 minut Sebastian Kerk padł na boisko ze zmęczenia. Biorąc pod uwagę kontuzjogenność tego piłkarza, pojawiły się pewne niepokoje.

- Czasami w takich momentach piłkarze mówią, że ich "przytkało". To takie określenie oldschoolowe. Jeśli takie coś następuje, można wyjść z założenia, że rozgrzewka przed wejściem na boisko powinna być bardziej intensywna albo zmiana mogła być bardziej "wyczekana". Przyczyn może być więcej. W momencie, gdy trenujemy określony sposób gry,  Sebastian nie zagrał za długo w "równowadze", więc robił rzeczy inne niż zawsze i biegał po obu stronach boiska, mógł być zmęczony. Nie jestem zaniepokojony jego stanem. Sprawdzimy to na pewno - zapewnił Myśliwiec.

Po czterech rozegranych meczach Widzew Łódź z bilansem 2-2-0 jest wiceliderem tabeli. W sobotę o 20:15 w 5. kolejce drużynę z Miasta Włókniarzy czeka wyjazdowe starcie z Pogonią Szczecin.

Czytaj także: Śląsk Wrocław bez wygranej mimo gry w przewadze. Jacek Magiera: Graliśmy zbyt wolno

Źródło artykułu: WP SportoweFakty