Królewski w euforii po triumfie Wisły Kraków. "To przejdzie do historii"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jarosław Królewski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jarosław Królewski
zdjęcie autora artykułu

Zwycięstwo nad Spartakiem Trnawa 3:1 w eliminacjach Ligi Konferencji i seria rzutów karnych z czwartkowego wieczoru przejdą do historii Wisły Kraków - uważa prezes krakowskiego klubu Jarosław Królewski.

Wisła Kraków zafundowała swoim kibicom wyjątkowy wieczór w europejskich pucharach, który zapamiętają na długo. Krakowianie odrobili u siebie straty z pierwszego meczu ze Spartakiem Trnawa i po wyjątkowo długiej serii rzutów karnych awansowali do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji.

- Specjalnie przyleciałem ze Splitu tylko na jeden dzień, na ten mecz - przyznał prezes Wisły Jarosław Królewski. - Żona jest bardzo zła - żartował.

Później już na poważnie rozpływał się nad sztabem szkoleniowym "Białej Gwiazdy": - Umówmy się, ten mecz mogliśmy skończyć w 90 minut. Wisła była tego wieczoru po prostu lepsza od Spartaka. I to w każdym elemencie gry. Trzeba oddać trenerowi Kazimierzowi Moskalowi, że rozczytali ten zespół. Dokładnie wiedzieli, jak grać ze słowacką ekipą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji

Wisła zagrała jak z Realem Saragossą

Być lepszym na boisku to jedno, ale kluczowe w tej rywalizacji było to, że wiślacy mocno uwierzyli, że mimo porażki 1:3 w Trnawie są w stanie odwrócić jeszcze losy tego dwumeczu.

- Wysyłaliśmy na grupie WhatsAppowej dużo filmików o tym, jak było kiedyś w dwumeczu z Realem Saragossa - ujawnił nam Królewski. To nawiązanie do historycznej remontady Wisły w europejskich pucharach, która miała miejsce w 2000 roku.

Królewski nie szczędził pochwał pod adresem szkoleniowca Wisły, który swoją drogą pamięta dwumecz z Realem Saragossa jeszcze z perspektywy zawodnika. Sam strzelił wówczas jedną z bramek.

- Trzeba wskazać, co Kazimierz Moskal daje tej drużynie. On z tym klubem jest związany od lat i on tę drużynę inaczej czuje. Zawsze liczyłem, że przyjście trenera Moskala będzie oznaczało odbudowanie charakteru tego zespołu. Oni to tego wieczoru pokazali. Mariusz Kutwa strzela karnego, który to karny - między innymi - może decydować o ponad milionie złotych - niemal łapał się za głowę prezes Wisły.

Emocjami z tego wieczoru można byłoby obdzielić kilka spotkań. - Nasze chłopaki udowodniły, że warto przychodzić na ten stadion. Wszyscy, którzy wątpili i nie przyszli na trybuny, pozbawili się pięknej historii. Ten konkurs rzutów karnych przejdzie do historii Wisły Kraków - wskazywał Królewski.

Krakowianie powalczą teraz o tzw. fazę ligową Ligi Konferencji z belgijskim Cercle Brugge.

- Jest "niebezpieczeństwo", że trafimy do grupy Ligi Konferencji. Jakby mi ktoś powiedział, że my zagramy mecz o to, by rywalizować w takiej fazie europejskich pucharów... - Królewski sam nie dowierzał w taki obrót spraw.

Jarosław Królewski: Kibicowałem Legii Warszawa

Prezes Wisły odniósł się też do pozostałych występów polskich drużyn w Europie.

- Widzieliśmy mecz Legii z Broendby. Z całym szacunkiem dla tego klubu, ale to nie był godny Legii mecz w europejskich pucharach. Ich stać na więcej, to jest tak dobra drużyna. Mają dobrego trenera, super prezesa, oni powinni zmiażdżyć to Broendby. Natomiast cieszę się bardzo, że polskie kluby walczyły tego wieczoru do końca. Wisła, Legia - to jest bardzo ważne, byśmy kibicowali polskim drużynom. Osobiście kibicowałem dzisiaj Legii, by wygrała ten dwumecz - deklarował.

I dodawał: - Szkoda mi bardzo Śląska Wrocław, bo było bardzo blisko.

Prezes Wisły przekonywał też, że krakowianie w eliminacjach Ligi Europy walczyli niedawno z drużyną lepszą, niż ostatni rywal Legii w Europie - czyli z Rapidem Wiedeń.

- My rywalizowaliśmy z zespołem lepszym niż Broendby, lepszym od tegorocznych rywali Jagiellonii Białystok w pucharach - oświadczył Królewski. - Chciałbym, żeby tak, jak Rapid, tak funkcjonowały w przyszłości polskie kluby.

Przypomnijmy, że w rewanżu w Wiedniu Wisła przegrała aż 1:6. - Wiele osób patrzy na to, że Rapid zniszczył Wisłę. Prawda tymczasem jest taka, że Rapid jest faworytem do tego, by awansować z grupy Ligi Europy. To jest drużyna budowana od wielu lat w przemyślany sposób. Oni naprawdę zmiażdżyli Trabzonspor w dwumeczu. Oglądałem to.

Pytany o szanse Wisły w starciu z Cercle Brugge, prezes Wisły stwierdził: - Musimy osiągnąć dobry wynik w Krakowie, potem zobaczymy. To jest piłka.

Zwycięstwo dla Franciszka Smudy

Dziennikarze pytali o specjalną planszę prezentowaną przed meczem i owację dla zmagającego się z bardzo ciężką chorobą byłego selekcjonera Franciszka Smudy. Czy to zwycięstwo Wisły jest również dla niego?

- Zdecydowanie tak. Rozmawialiśmy o tym, jak ważne w historii klubu są takie osoby. Z perspektywy wielu lat możemy oceniać, czy ktoś odnosił sukces czy nie, ale to jest przede wszystkim część naszej historii. Za młodu oglądałem trenera Smudę jako szkoleniowca Widzewa Łódź, wychowałem się na tych obrazkach jako ktoś, kto kocha piłkę nożną. To jest człowiek, który budował polską piłkę. Chcemy mu oddać hołd za to, co zrobił dla Wisły Kraków, jakich emocji dostarczał kibicom Wisły. Trzymamy wszyscy za niego kciuki - podkreślał Królewski.

Igbekeme już blisko

Na początku sezonu wskazywano, że Wisła miała chwilowo relatywnie wąską kadrę w kontekście rywalizacji na dwóch frontach: ligowym i europejskim. Od tamtej pory jednak udało się już wprowadzić do zespołu nowych graczy, w tym Tamasa Kissa i Frederico Duarte. Na dniach dołączyć do nich może kolejny pomocnik, znany już pod Wawelem.

- Prawdopodobnie dołączy do nas James Igbekeme. Igor Łasicki z kolei wraca po kontuzji - wyliczał Królewski.

Poprawia się też sytuacja Jesusa Alfaro, doświadczonego hiszpańskiego skrzydłowego, który zmagał się z problemami zdrowotnymi, ale powrócił już do treningów. - Już prawie jest gotowy, jeszcze mu trochę brakuje, nie chcieliśmy jeszcze ryzykować - mówił Królewski.

Zapytaliśmy o plany transferu nowego obrońcy, o których Królewski mówił w rozmowie z nami po pierwszym meczu w Trnawie. Po kontuzji Josepha Colleya Wisła zaczęła sondować możliwości ściągnięcia kolejnego defensora. Spekulowano nawet o możliwości powrotu Brazylijczyka Marcelo, Wiśle proponowano też innych graczy na tę pozycję. Królewski jednak deklaruje "spokojną analizę sytuacji" w tej kwestii.

- Nie chcemy też na dziś popełnić błędu. Bardzo dobrze przeciwko Spartakowi zagrał Wiktor Biedrzycki, liczymy, że zaraz wróci do gry Igor. Jeśli ktoś wzmocni zespół, to musi być na to pełna zgoda sztabu, ale też naszego skautingu - wskazywał prezes Wisły.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty "Dostałem drugą szansę od losu". Bohater Wisły przemówił po meczu ze Spartakiem Dymisja po porażce z Wisłą? W słowackich mediach gorąco

Źródło artykułu: WP SportoweFakty