Mecz Śląska Wrocław z FC Sankt Gallen przejdzie do historii. Było to pełne emocji i kontrowersji starcie. Śląsk miał do odrobienia dwubramkową stratę z pierwszego spotkania i szybko ruszył do ataków. Gola strzelił nawet Sebastian Musiolik, ale prowadzący mecz Duje Strukan nie uznał gola.
W 21. minucie to goście objęli prowadzenie po trafieniu Bastiena Tomy. Jednak jeszcze przed przerwą Śląsk odwrócił losy rywalizacji. W siedem minut zdobył trzy gole i do szatni schodził przy wyniku 3:1.
Po zmianie stron doszło do skandalicznej sytuacji. Mecz został przerwany z powodu rasistowskiego incydentu. W 48. minucie rywalizacji rozpoczęły się spięcia pomiędzy bramkarzem gości, Lawrence'am Ati-Zigim, a kibicami Śląska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji
Bramkarz reprezentacji Ghany został obrażony na tle rasistowskim i po całym fakcie był niesamowicie przejęty całą sprawą. Ten incydent nie został przemilczany przez szwajcarskie media.
"Ten bardzo dramatyczny mecz został przyćmiony przez nieprzyjemne sceny: bramkarz Lawrence Ati-Zigi był rasistowsko obrażany przez kibiców gospodarzy i trudno było go uspokoić nawet po końcowym gwizdku - czytamy w dziennik "St. Galler Tagblatt".
"Na trybunach był prawdziwy kocioł, w którym liczni przyjezdni fani FC Sankt Gallen stale dawali o sobie znać. Szkoda, że radosna atmosfera została przyćmiona rasistowskim skandalem na trybunach" - dodaje szwajcarski "Blick".
Co ciekawe, w szwajcarskich mediach zdecydowanie mniej miejsca poświęca się kontrowersyjnym decyzjom sędziego. A tych nie brakowało. Arbiter wyrzucił z boiska aż trzech graczy Śląska: dwóch za - jego zdaniem - próbę teatralnego wymuszenia rzutu karnego.
Czytaj także:
Skandal we Wrocławiu. Decyzji sędziego nie da się wytłumaczyć
Rzuty karne decydowały w Krakowie. Wisła dokonała niemożliwego