Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu polscy sportowcy zdobyli dziesięć medali: jeden złoty, cztery srebrne i pięć brązowych. W klasyfikacji medalowej ten dorobek dał dopiero 42. miejsce. To jeden z najsłabszych występów naszych olimpijczyków w historii.
Po zakończeniu igrzysk ruszył w Polsce czas rozliczeń. Przedstawienia dokumentów finansowych od PKOl domaga się minister sportu Sławomir Nitras. Poprosił on także Radosława Piesiewicza o ujawnienie imiennej listy wszystkich osób, które otrzymały akredytację na IO.
Szef PKOl początkowo odmówił przekazania dokumentów, ale następnie zadeklarował, że przedstawi wszystko opinii publicznej. Wiele wskazuje na to, że spór pomiędzy PKOl a ministerstwem będzie trwał jeszcze długo. Głos na ten temat zabrał Zbigniew Boniek.
ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich
- List prezesa PKOl był szalenie mocny. Biorę popcorn i czekam na rozwój wypadków. Jednak nie o to chodzi! Potrzeba zmian systemowych - kompletnie ponad podziałami politycznymi. Wczoraj ministrem był Bortniczuk, teraz jest Nitras, a jutro będzie ktoś inny - powiedział Boniek.
- Politycy lubią wykorzystywać sport, ale teraz powinni mu pomóc. Rozwinąć. I system musi działać, czy rządzi prawa strona, lewa, czy centrum. To ciężki temat - dodał wiceprezydent UEFA.
Boniek wątpi w to, że dojdzie do spotkania Nitrasa z Piesiewiczem. Jego zdaniem trudno będzie zażegnać ten spór. Wcześniej informowaliśmy, że prezes PKOl zamierza iść na wojnę z ministerstwem.
W liście przywołanym przez Bońka jest stwierdzenie, że "żaden przepis prawa nie nadaje Ministrowi Sportu i Turystyki prawa kontrolowania PKOl". Dodano, że to nie Polski Komitet Olimpijski odpowiada za szkolenie i wyniki na igrzyskach
Czytaj także:
Grad goli w Grodzisku Wielkopolskim. Pierwsze zwycięstwo ŁKS-u Łódź
Kabaret w I lidze. Pokłócili się o rzut karny