Jest nieźle, ale mogło być lepiej. Legia męczyła się z Dritą

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa jest bliżej fazy ligowej Ligi Konferencji Europy
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa jest bliżej fazy ligowej Ligi Konferencji Europy

Legia Warszawa wygrała z Dritą Gnjilane 2:0 w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, ale nie był to rewelacyjny występ zespołu Goncalo Feio. I to pomimo faktu, że rywal przez godzinę grał w osłabieniu.

Ten mecz długimi fragmentami był po prostu straszny. Piłkarze Legii chyba za bardzo wzięli do serca słowa Goncalo Feio, że to nie będzie spacerek. I rzeczywiście nie był, natomiast nie ze względu na dobrą grę przeciwnika, tylko kiepską dyspozycję warszawskich zawodników. Zwłaszcza tych ofensywnych.

Wymowna była reakcja kibiców po zakończeniu pierwszej połowy. Piłkarzy Legii żegnały gwizdy i trudno było się temu dziwić. Gospodarze grali bardzo wolno, schematycznie. Co z tego, że mieli optyczną przewagę, skoro nie potrafili wykreować ani jednej klarownej sytuacji.

I to nawet pomimo gry z przewagą jednego zawodnika od 30. minuty. Hasan Gomda faulował wychodzącego na czystą pozycję Migouela Alfarelę i choć angielski sędzia Chris Kavanagh początkowo ukarał zawodnika Drity jedynie żółtą kartką, to ostatecznie zmienił decyzję po obejrzeniu kilku powtórek.

Ostatecznie udało się wygrać, bo po jednej z wrzutek Pawła Wszołka głowę dołożył Blaz Kramer, a w końcówce po świetnej akcji dwójki rezerwowych Ryoya Morishita asystował przy trafieniu Marca Guala. Szkoda tylko, że takich akcji było niewiele. 2:0 to wynik niezły, ale pewnie większość kibiców Legii spodziewała się bardziej okazałej zaliczki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz

Bo to by było na tyle, jeśli chodzi o pozytywy. Kacper Tobiasz nie miał kompletnie nic do roboty, Drita zaprezentowała się kiepsko, została całkowicie zdominowana, natomiast nie przełożyło się to na dużą liczbę sytuacji. W większości przypadków brakowało ataku na piłkę, większego chciejstwa, pazerności.

Chwilę po trzecim golu w poprzeczkę uderzył jeszcze Bartosz Kapustka. W końcówce legioniści rzucili już wszystkie siły do ataku, dostrzegając słabość przeciwnika, natomiast nie byli w stanie zdobyć trzeciej bramki. Jest czego żałować, bo można było wypracować sobie większą przewagę i jechać na rewanż ze spokojną głową, może dokonać kilku zmian w składzie. A tak trzeba będzie podejść do spotkania zupełnie na poważnie. Bo 2:0 z grającą przez godzinę w osłabieniu Dritą nie jest wynikiem spektakularnym.

Strzały 21-2, strzały celne 10-0. Posiadanie piłki w okolicach 70 proc. - statystyki zdecydowanie przemawiają za Legią, choć ogólny odbiór tego spotkania nie będzie zbyt optymistyczny.

Rewanż zostanie rozegrany w przyszły czwartek o godz. 20 w Prisztinie.

Legia Warszawa - Drita Gnjilane 2:0 (0:0)
1:0 Blaz Kramer 56'
2:0 Marc Gual 83'

Składy:

Legia: Kacper Tobiasz - Rafał Augustyniak, Artur Jędrzejczyk (63' Radovan Pankov), Sergio Barcia - Paweł Wszołek (80' Kacper Chodyna), Claude Goncalves, Bartosz Kapustka, Luquinhas (63' Marc Gual), Ruben Vinagre - Migouel Alfarela (73' Ryoya Morishita), Blaz Kramer (73' Tomas Pekhart).

Drita: Faton Maloku - Besnik Krasniqi, Egzon Bejtulai, Juan Camilo Mesa, Hasan Gomda, Raddy Ovouka - Kastriot Selmani (66' Veton Tusha), Rron Broja, Albert Dabiqaj (76' Ilir Mustafa), Almir Ajzeraj - Blerim Krasniqi (76' Arb Manaj).

Żółte kartki: Jędrzejczyk, Ruben Vinagre, Pekhart (Legia) oraz Dabiqaj, Manaj (Drita).
Czerwona kartka: Gomda 30' (Drita, za faul taktyczny).

Sędzia: Chris Kavanagh (Anglia).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty