W poprzednim sezonie Ilkay Gundogan był jednym z liderów FC Barcelony. Miał jeszcze kontrakt ważny przez dwa lata, ale postanowił odejść. I to za darmo.
Wszystko dlatego, że klub z Katalonii sprowadził Daniego Olmo. I aby go zarejestrować, musiał - jak to się ładnie mówi - zrobić miejsce na liście płac. Gundogan padł tego ofiarą. Był wypychany z klubu, który rok temu witał go z otwartymi ramionami. Oczywiście to nie jedyny powód, ponieważ mówiło się też o konflikcie w szatni.
Mógł zostać, natomiast chciał pomóc klubowi, który boryka się z dużymi problemami finansowymi.
Gundogan mógł obrać kierunek turecki, katarski, interesowały się nim też kluby z Arabii Saudyjskiej. Ale kiedy zadzwonił Pep Guardiola, to były reprezentant Niemiec nie wahał się ani chwili.
I w piątek już oficjalnie Gundogan wrócił do Manchesteru City. Podpisał roczny kontrakt z klubem, z którym przed laty wygrał wszystko, co tylko się dało.
- Kiedy opuszczasz ten klub tak jak ja w zeszłym roku, zaczynasz doceniać to miejsce jeszcze bardziej. Uświadamiasz sobie, co miałeś. Uświadamiasz sobie, jak niesamowity był to czas. Uświadamiasz sobie, jak wielki jest to klub. Najlepszy klub na świecie - powiedział Gundogan.
CZYTAJ TAKŻE:
Wielkie czystki w Paris Saint-Germain. Enrique skreślił pięciu piłkarzy
Był zamieszany w aferę alkoholową. Może zagrać w Lidze Mistrzów