Piłkarska Boliwia słynie ze stadionu w La Paz, który położony jest na wysokości 3 600 metrów n.p.m. Przez wiele lat był to największy atut reprezentacji Boliwii, która korzystała z tego, że przeciwnicy mieli problem z zaadaptowaniem się do tak wymagających warunków.
Tym razem problem z tym miał trener Flamengo Rio de Janeiro, Tite. Znany szkoleniowiec źle się poczuł z powodu przebywania na dużej wysokości. Potrzebował on pomocy lekarzy i trafił do szpitala. Badania wykazały, że doszło u niego do migotania przedsionków.
Jak przekazał serwis globo.com, Tite ma podwyższone tętno oraz arytmię. W raporcie medycznym nie wskazano konieczności interwencji chirurgicznej. "Trener jest przytomny, a jego stan stabilny. Pozostanie w szpitalu, by wrócić do zdrowia za pomocą leków" - dodano w klubowym komunikacie.
Tite po meczu wziął udział w konferencji prasowej. Wyliczono, że szkoleniowiec na pytania dziennikarzy odpowiadał przez ponad 17 minut. 63-latek wrócił bez problemów do Rio de Janeiro. Dopiero później doszło do pogorszenia jego stanu zdrowia.
Dodajmy, że Flamengo przegrało z Bolivarem La Paz 0:1, ale po wygranej w pierwszym meczu 2:0 drużyna Tite awansowała do ćwierćfinału Copa Libertadores. W tej fazie brazylijski zespół zmierzy się z urugwajskim Penarolem Montevideo.
Czytaj także:
Były gracz Leicester i legenda Nigerii w Ekstraklasie? Jest do wzięcia za darmo
Kolendowicz podrażnił piłkarza Lecha. "Jest lepszy niż Ishak"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar wraca do gry. Odbył wyjątkowy trening