W poprzednim sezonie pierwszym bramkarzem Lechii Gdańsk był Bohdan Sarnawśkyj. Ukrainiec rozpoczął w bramce również obecne rozgrywki, ale prezentował się mizernie (jak cały zespół) i w piątkowym meczu 6. kolejki z Rakowem Częstochowa między słupkami biało-zielonych stanął Szymon Weirauch.
Był to dla niego debiut w Lechii po transferze z Zagłębia Lubin w czerwcu tego roku. Wyszło raczej średnio - on sam co prawda raczej nie zawinił przy straconych golach, ale fakty są takie, że Lechia przegrała z Rakowem 1:2, tracąc obie bramki w końcówce i zespół w dalszym ciągu pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli, w dodatku bez zwycięstwa.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Jaka atmosfera panowała w szatni?
Szymon Weirauch, bramkarz Lechii Gdańsk: Wiadomo, że nie byliśmy szczęśliwi. Każdy był poirytowany, zawiedziony. Wszyscy liczyliśmy na trzy punkty, więc trudno żeby humor w szatni dopisywał po takim meczu, ale nie możemy się załamywać, podnieść głowę i wyciągnąć pozytywy, bo myślę, że parę było.
Sam debiut jako oceniasz?
Mógłbym powiedzieć, że pozytywnie, gdyby nie wynik. Czułem się gotowy, na treningach dawałem z siebie wszystko. Przyszedł mecz i do 87. minuty czułem się bardzo dobrze, czułem że to jest to. Nie było jeszcze idealnie, może trochę nerwowo. Musimy wygrywać takie mecze i zacząć zbierać punkty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
Za wiele pracy nie miałeś.
Przed meczem chyba każdy myślał, że będę miał dużo więcej do roboty, ale tutaj można doszukać się pozytywów w naszym zespole, skoro Raków nie dochodził do sytuacji. Były jakieś dwa wyjścia na przedpole, przecięcia piłki. Myślę, że w kolejnych meczach będę mógł pokazać jeszcze więcej, a najlepiej jakbym nie musiał tego robić.
Był stres?
Pozytywny. Byłem nakręcony, bardziej nazwałbym to ekscytacją. Byłem gotowy.
Smutek po przegranej tłumi radość wynikającą z debiutu?
Wiadomo, że czekałem na ten debiut i cieszę się, że w końcu nadszedł, ale cieszyłbym się bardziej, gdyby mecz zakończył się naszym zwycięstwem. Liczę, że na kolejne spotkanie, po którym będę mógł z wami porozmawiać i powiedzieć, że cieszę się z wygranej.
Kiedy się dowiedziałeś, że zagrasz?
Na początku tygodnia widać było po treningach, że jestem szykowany do gry i mogłem się nastawić psychicznie, trenować nasze schematy. Miałem na to czas.
Myślisz, że po takim występie na dłużej zostaniesz w bramce Lechii?
Uważam, że z Bohdanem mamy naprawdę mocną rywalizację. Na treningach wyglądamy dobrze. Myślę, że w tym meczu pokazałem się w porządku i liczę, że dostanę kolejne szanse i będę mógł pokazać jeszcze więcej mojego potencjału. Muszę grać, ale żeby grać, to trzeba coś pokazywać.
Co się wydarzyło w końcówce? Straciliście gole w 87. i 90. minucie.
Nie mam pojęcia. Nie przykryliśmy, nie doskoczyliśmy i straciliśmy te bramki. Pracujemy nad tym, musimy jeszcze mocniej atakować przeciwników w tych sytuacjach.
Kolejny raz w tym sezonie prowadzicie w meczu i nie dowozicie zwycięstwa.
Można mówić, że powinniśmy zostać wyżej, atakować, może to jest metoda, ale wiele innych zespołów też się cofa, a jednak potrafią utrzymać korzystny wynik. Musimy trzymać koncentrację, doskakiwać i nie pozwalać rywalowi oddawać strzałów.
Trudno się podnieść po przegranej w takich okolicznościach?
To może dobić, ale staramy się nie załamywać. Wiemy, że jesteśmy w trudnej sytuacji, natomiast każdy z nas zdaje sobie sprawę, że musimy się podnieść. Będziemy mieli analizę, dowiemy się, co było złe, a co dobre.
Dwa tygodnie temu Waldemar Fornalik był przez nas pytany o twoje odejście z Zagłębia Lubin.
Słyszałem, że powiedział, że nie będą nikogo trzymać na siłę. Spędziłem tam sporo czasu, uważam, że dobrze się pokazywałem w Ekstraklasie. Po meczu z Legią nie dostałem więcej szans, a jako młody bramkarz powinienem grać jak najwięcej. Trafiłem do Lechii i jestem z tego powodu bardzo zadowolony.
rozmawiał i notował Tomasz Galiński, WP SportoweFakty