W ramach 2. kolejki Premier League zmierzyły się dwa zespoły, które na inaugurację wygrały swoje spotkania. Po sobotnim meczu trzy punkty dopisała do swojego dorobku ekipa Brighton and Hove Albion, a Manchester United wyjechał z Amex Stadium z porażką (więcej tutaj).
A mogło być inaczej! W 70. minucie, przy wyniku 1:1, piłkarze gości przeprowadzili bardzo ładną akcję. Strzelał wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Alejandro Garnacho. Piłka zmierzała do siatki, ale dotknął jej jeszcze - na linii bramkowej - Joshua Zirkzee. Holender wykonał wcześniej wślizg i nie mógł już uniknąć kontaktu z piłką.
I właśnie to niepotrzebne dotknięcie stało się przedmiotem analizy systemu VAR. Ostatecznie bramka nie została uznana, bo holenderski napastnik znalazł się na pozycji spalonej.
Radość Garnacho z gola trwała zatem krótko. Na tablicy wyników znów pojawił się rezultat remisowy (1:1), a to oznaczało, że przy 20 minutach gry wszystko jeszcze mogło się wydarzyć. No i stało się! W doliczonym czasie gry trafił dla gospodarzy Joao Pedro i trzy punkty zostały w Brighton.
Tymczasem na sytuację z 70. minuty zareagował trener przyjezdnych, Erik ten Hag. Holender z jednej strony miał żal do swojego napastnika. Z drugiej miał świadomość, że niełatwo było uniknąć kontaktu z piłką.
- Gdyby lepiej rozeznał się w sytuacji, być może mógłby jej uniknąć - stwierdził szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów" na konferencji prasowej. - Kiedy wykonujesz już wślizg, nie możesz nic zrobić, nie możesz uniknąć piłki - dodał ten Hag.
Zobacz nieuznaną bramkę dla Manchesteru United (od 1'20''):
Czytaj także:
Święto w Białymstoku. Zobacz, co przygotowali kibice
Wymowne słowa trenera Jagiellonii. "Bliżej im do Ligi Europy niż nam"