Po dokładnych badaniach okazało się, że były piłkarz Kolportera Korony Kielce miał... wadę postawy podczas biegania. W ten sposób za bardzo obciążał mięśnie dwugłowe, które często nie wytrzymywały, i stąd brały się kontuzje.
- Te urazy przytrafiały mi się zdecydowanie zbyt często. Można powiedzieć, że cały czas czułem podczas gry, że coś jest nie tak. Mogło mnie nic nie boleć, ale nawet podświadomie obawiałem się, żeby nie ulec kontuzji. A jak już stało się, ciągle zastanawiałem się, dlaczego znowu akurat mi przyplątał się kolejny uraz. Przez te kontuzje nie mogłem normalnie przepracować praktycznie żadnego okresu przygotowawczego przed sezonami - tłumaczy Paweł Golański.