Niespodziewany kłopot selekcjonera. Zalewski musi zacząć bać się konkurencji?

Getty Images /  Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Nicola Zalewski
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Nicola Zalewski

Początek sezonu Nicoli Zalewskiego nie należy do najłatwiejszych, a w Niemczech wyrasta mu poważny kandydat do gry na lewym wahadle reprezentacji w osobie Jakuba Kamińskiego. - Ma wiele argumentów by powalczyć z Zalewskim - ocenia Marcin Borzęcki.

Nie licząc dwóch pierwszych spotkań, to odkąd Michał Probierz przejął reprezentację Polski, Nicola Zalewski stał się pewniakiem do gry na lewym wahadle kadry. 22-latek za zaufanie odpłaca się solidną grą, a podczas Euro 2024 był jednym z jaśniejszych punktów Biało-Czerwonych.

Ten sezon nie zaczął się jednak dla niego najlepiej. Bo choć w 1. kolejce Serie A znalazł się w wyjściowej jedenastce Romy, to kolejne mecze rozpoczynał już na ławce rezerwowych. Co więcej, wychowanego we Włoszech zawodnika trapią też problemy pozaboiskowe. Czy w związku z tym selekcjoner Michał Probierz może zdecydować się na zmianę po lewej stronie boiska? Zwłaszcza że Zalewskiemu wyrasta poważny konkurent.

Słodko-gorzki start

- Jakub Kamiński świetnie spisywał się w czasie przygotowań. Z pewnością jest zwycięzcą tego okresu przygotowawczego. Pokazał wszystkim, jak ważny jest dla zespołu. Bardzo się otworzył dzięki obecności Kamila Grabary, to zupełnie nowy, inny facet - chwalił Kamińskiego trener Wolsfburga Ralph Hasenhuettl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu

Udane lato zaowocowało w przypadku Polaka minutami także w trakcie sezonu. Kamiński zagrał pełne 90 minut w obu pierwszych kolejkach Bundesligi, a także w meczu Pucharu Niemiec.

- Ten początek sezonu dla Kamińskiego jest jednak taki słodko-gorzki. Zaczęło się od meczu z Bayernem Monachium, w którym miał udział przy każdym z trzech trafień rywala. Aczkolwiek na jego usprawiedliwienie można dodać, że w tamtym spotkaniu trener ustawił go na lewej stronie obrony, co nie jest jego docelową pozycją. Z reguły grywał bowiem na skrzydle lub na wahadle, przede wszystkim na wahadle. I na tej lewej obronie nie miał łatwo, a dodatkowo nie za bardzo pomagał mu lewoskrzydłowy Tiago Tomas - ocenia ekspert w temacie Bundesligi i komentator ViaPlay, Marcin Borzęcki.

Słabszy pierwszy mecz nie zraził jednak Hassenhuettla. - Szczerze mówiąc, nie chciałbym zmagać się na boisku z takimi zadaniami, z jakimi on się dziś mierzył - przyznawał szkoleniowiec, chwaląc przy tym grę do przodu Polaka.

- Po meczu z Bayernem trener go chwalił i bronił i w kolejnym spotkaniu ponownie postawił na niego od 1. minuty. Również na lewej obronie, jednak z czasem Kuba przeszedł trochę wyżej i to był już znacznie lepszy mecz w jego wykonaniu, zwłaszcza po przesunięciu pięterko wyżej, gdzie mógł się bardziej wykazać w ofensywie, pościgać się z rywalami, podryblować. Także myślę, że ten początek mimo wszystko jest optymistyczny. Zwłaszcza że w lecie był wygranym przygotowań i teraz dostaje szanse, regularnie gra i z tego trzeba się cieszyć - komentuje Borzęcki.

Kibice gwiżdżą

I o ile w przypadku Kamińskiego możemy być optymistami, to przenosząc się na Półwysep Apeniński, sytuacja innego naszego kadrowicza nie wygląda równie dobrze.

- Zalewski rozpoczął sezon w wyjściowym składzie w meczu z Cagliari, ale zagrał bardzo słabo, został zmieniony i w dwóch kolejnych meczach wchodził już z ławki. Najlepiej wyglądało chyba to ostatnie jego wejście, w meczu z Juventusem, które zresztą zostało korzystnie ocenione przez media - mówi w rozmowie z naszym portalem ekspert Serie A i komentator Eleven Sports, Piotr Czachowski.

Zalewski na starcie sezonu musi zmagać się jednak nie tylko z boiskowymi problemami. Pod jego adresem padły bowiem poważne oskarżenia, a to nie przysparza mu sympatii lokalnych fanów.

- Trochę tych problemów Zalewski ma. Został oskarżony, że wynosi informacje z szatni. Jego ludzie się już tym co prawda zajęli i będzie miała miejsce sprawa w sądzie, ale na pewno Zalewski ma teraz trochę na głowie. Oby takich spraw było jak najmniej. Patrząc jednak tylko i wyłącznie na jego umiejętności piłkarskie, to tak jak u Piotra Zielińskiego, tego się nie zapomina - podkreśla Czachowski.

- Zalewski nie ma łatwo w Romie, bo też kibice w trakcie meczów na niego gwiżdżą. Bierze go w obronę co prawda Daniele De Rossi, ale jaki będzie tego finał - trudno przewidzieć. Sam piłkarz też nie jest pewny siebie, co nie jest budujące w kwestii najbliższych spotkań. Na pewno jednak jak przyjedzie na zgrupowanie, to przyjedzie zmotywowany - dodaje nasz rozmówca.

Trudny wybór Probierza

Przed nami dwa pierwsze mecze reprezentacji Polski w Lidze Narodów. 5 września zmierzymy się ze Szkocją, natomiast trzy dni później - z Chorwacją. Na wrześniowe zgrupowanie powołanie otrzymali zarówno Zalewski jak i Kamiński. I to jeden z nich zapewne zajmie miejsce na lewej stronie boiska.

- Dla mnie Kuba Kamiński to zawodnik, którego docelową pozycją jest wahadło. Na skrzydłowego ma trochę zbyt mały repertuar dryblingów. To nie jest gracz, który przedrybluje dwóch-trzech graczy na małej przestrzeni. On potrzebuje trochę pola aby się rozpędzić, potrzebuje taki korytarz boczny, aby wykorzystać swoją szybkość i na wahadle to robi. A do tego mocno rozwinął się, zwłaszcza w swoim pierwszym sezonie w Wolfsburgu, jeszcze za czasów Nico Kovaca, w defensywie. Także ja bym go chętnie widział w kadrze na tej właśnie pozycji i myślę, że ma wiele argumentów, by z Nicolą Zalewskim, czy kimkolwiek innym, kto miałby tam grać, powalczyć - twierdzi Marcin Borzęcki.

- Konkurencji w kadrze powinno być jak najwięcej. To tylko świadczy jak najlepiej o dobrze piłkarzy obecnych na zgrupowaniu. Myślę jednak, że tutaj sam sztab będzie najlepiej zorientowany, to oni są najbliżej tego wszystkiego. Wydaje mi się jednak, że Zalewski na tyle dobrze pokazywał się w reprezentacji wcześniej, i to nie grając w klubie zbyt dużej liczby minut, że pozostanie piłkarzem podstawowej jedenastki - kontruje Czachowski.

- Zalewski musi jednak brać się do zdecydowanie solidniejszej pracy, motywując się nie tylko na zajęciach, ale przede wszystkim w trakcie minut spędzonych na boisku, bo jednak liczby w Romie nie przemawiają za tym, aby to był zawodnik wyjściowego składu i to może mu sprawiać problemy - dodaje ekspert.

O tym, na kogo ostatecznie postawi Michał Probierz, przekonamy się już niebawem. Pierwszy mecz Biało-Czerwonych, w którym rywalem będą Szkoci, odbędzie się w czwartek, 5 września, o godzinie 20:45.

Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: 
Kadrowicz udźwignął presję [WIDEO]
Taki samobój zdarza się raz na 100 lat

Źródło artykułu: WP SportoweFakty