Gra się zawsze do końca. Zobacz, co wydarzyło się w... 96. minucie meczu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Eleven Sports / Na zdjęciu: gol Gosensa
Twitter / Eleven Sports / Na zdjęciu: gol Gosensa
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Fiorentiny uciekli spod topora w meczu z Monzą. Robin Gosens uratował swoją drużynę zanim wybrzmiał ostatni gwizdek arbitra.

W tym artykule dowiesz się o:

Po remisach w dwóch pierwszych kolejkach, "Viola" liczyła na przełamanie w niedzielnym spotkaniu. W pierwszej połowie defensywę gospodarzy sforsowali jednak Milan Djurić oraz Daniel Maldini.

Nadzieję miejscowym kibicom przywrócił Moise Kean, który w letnim okienku transferowym został sprowadzony z Juventusu do Fiorentiny. Pod wieloma względami zawodnicy Raffaele Palladino mieli wyraźną przewagę nad Monzą.

Goście za wszelką cenę chcieli dowieźć zwycięstwo. W szóstej minucie doliczonego czasu Fiorentina potrafiła wykorzystać stały fragment gry.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy

Z rzutu rożnego dobrym dośrodkowaniem popisał się Yacine Adli, a następnie piłka trafiła do Robina Gosensa. Niemiec przytomnie zachował się w polu karnym Monzy, wygrał pojedynek powietrzny i po jego strzale głową spotkanie zakończyło się remisem 2:2.

Gdy Gosens znalazł drogę do siatki, na trybunach Stadio Artemio Franchi zapanowała chwilowa euforia. Pomocnik w idealnym momencie zdobył debiutancką bramkę w koszulce Fiorentiny.

Czytaj więcej: Mariusz Stępiński bohaterem swojej drużyny! Dwa gole odwróciły losy meczu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty