Z Glasgow - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Piotr Zieliński był w piątek jednym z najlepszych graczy reprezentacji Polski w meczu Ligi Narodów ze Szkocją. Choć nasz pomocnik nie trafił do siatki, miał ogromny udział w zwycięstwie Biało-Czerwonych.
A na boisku w Glasgow zagrał na innej pozycji niż zazwyczaj.
Selekcjoner Michał Probierz postanowił wystawić gracza Interu Mediolan na tzw. "6", czyli jako najgłębiej cofniętego pomocnika. I okazało się to bardzo dobrą decyzją - dzięki swojej technice, spokojnej głowie i opanowaniu Zieliński potrafił dobrze rozpoczynać akcje naszej drużyny. Nawet gdy rywale naciskali nas pod polem karnym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pudło roku już znamy. Niewyobrażalne!
Po kilku jego efektownych kółeczkach z niedowierzaniem głową kręcili nawet siedzący blisko dziennikarzy szkoccy kibice.
Nie ma też przypadku, że najgorzej gra Biało-Czerwonych wyglądała po zejściu Zielińskiego z boiska w 82. minucie.
- Mam lekkie problemy z piętą. Wszystko jest ok, ale postanowiłem zejść z boiska wcześniej - przekazał polskim dziennikarzom pomocnik. Czy Zieliński był zaskoczony decyzją selekcjonera o ustawieniu go tak głęboko?
- Jużo wcześniej przed zgrupowaniem dowiedziałem się, że mogę zagrać na tej pozycji. Sebastian Mila przyjechał do mnie i dał do zrozumienia, że może tak się wydarzyć. Nie miałem nic przeciwko - ujawnił.
W piątek Zieliński grał w środku pola razem z Kacprem Urbańskim i Sebastianem Szymańskim. Nic dziwnego, że momentami na ich wymianę podań patrzyło się z dużą przyjemnością.
- Chyba jeszcze nie grałem w tak kreatywnym zestawieniu w drugiej linii. Uśmiecham się? No bo fajnie się gra z chłopakami, dobrze się rozumiemy. Druga połowa? Szkoda tego gola na 2:2, bo powinniśmy strzelić na 3:1 wcześniej i byłby spokój do końca.
Czy Piotr Zieliński zagra na tej pozycji także w kolejnym meczu kadry? W niedzielę rywalem Polaków w drugiej kolejce Ligi Narodów będą Chorwaci.