Wyrwa pokoleniowa w kadrze. Nie jesteśmy gotowi na odejście Lewandowskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Visionhaus / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski
Getty Images / Visionhaus / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski powoli musi się szykować na "życie po Lewandowskim". Oczywiście, szalenie trudno będzie znaleźć napastnika dysponującego choćby podobnym potencjałem. Młodsze pokolenie na tej pozycji nie rokuje najlepiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Wokół kadry dyskusje często toczą się wokół tzw. zmiany pokoleniowej. Po odejściu Wojciecha Szczęsnego, mówiło się, że Polska mimo wszystko w drugim szeregu ma klasowych bramkarzy. Nie da się ukryć, że będzie trzeba poczekać na golkipera występującego w topowym klubie pokroju Juventusu.

Większe problemy pojawią się w momencie, w którym buty na kołku zawiesi Robert Lewandowski. Koniec kariery najlepszego polskiego snajpera jest nieunikniony i podobnie jak w przypadku bramkarzy, znalezienie zawodnika tej klasy do reprezentacja Polski będzie arcytrudnym wyzwaniem.

Michał Probierz może wybierać spośród dziewiątek z europejskich średniaków. Żaden z nich nie może jednak się równać z Lewandowskim. Zaczęliśmy wypuszczać w świat środkowych pomocników i skrzydłowych, ale jeśli chodzi o napastników, widoczna jest wyrwa pokoleniowa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!

Lewandowski z najwyższej półki

Na ten moment hierarchia Probierza jest dość jasna. Lewandowski pozostaje niekwestionowanym numerem "jeden" i ma za sobą przede wszystkim czterech zawodników: Krzysztofa Piątka, Adama Buksę, Karola Świderskiego oraz Arkadiusza Milika.

Piątek przyjechał na zgrupowanie tuż po skompletowaniu hat-tricka w lidze tureckiej. Następnie piłkarz Basaksehiru dostał szansę w spotkaniu Ligi Narodów UEFA ze Szkocją (3:2), lecz był cieniem samego siebie.

Przeciwko Szkocji krótki epizod zanotował też Adam Buksa. Pech sprawił, że gracz FC Midtjylland doznał kontuzji i w związku z tym musiał przedwcześnie opuścić zgrupowanie drużyny narodowej.

W przegranym 0:1 starciu z Chorwacją najbliżej ustawiony Lewandowskiego był Mateusz Bogusz. Debiutant w rozmowie z TVP Sport nie ukrywał, że grał zbyt krótko, by na boisku znaleźć nić porozumienia z kapitanem.

Zresztą Polacy nie pokazali wielu argumentów w ofensywie. Trudno było spodziewać się, że losy meczu odmieni Karol Świderski, który wszedł w miejsce Bogusza. Napastnik stara się odbudować formę po powrocie do Charlotte FC.

Przy wysłaniu powołań na wrześniowe mecze, selekcjoner nie mógł wziąć pod uwagę Arkadiusza Milika. Nawet gdy piłkarz Juventusu upora się z problemami zdrowotnymi, będzie miał niewielkie szanse na regularne występy w Serie A.

Kolejnych "9" nie widać

Wszystkie znaki na niebie wskazują, że mistrzostwa świata w 2026 roku będą ostatnim wielkim turniejem z udziałem Lewandowskiego. Wybiegając w przyszłość, niestety trudno o optymizm.

Po mundialu Milik będzie miał 32 lata, Piątek - 31, Buksa - 30, zaś Świderski - 29. Każdy z nich będzie już bliżej niż dalej końca kariery. Co gorsza, najzwyczajniej nie widać obiecujących przedstawicieli młodszego pokolenia.

Kimś takim miał być Bartosz Białek. Snajper w młodym wieku przeniósł się do VfL Wolfsburg i doczekał się nawet debiutanckiej bramki w Bundeslidze. Następnie był ciągle wypożyczany do innych klubów. Na domiar złego notorycznie zmaga się z kontuzjami.

Szymon Włodarczyk? Zaliczył tylko udany start w koszulce Sturmu Graz i potem miał ogromne problemy ze skutecznością. Zamiast debiutu w Lidze Mistrzów z austriackim zespołem, został "zesłany" na wypożyczenie do Salernitany z włoskiej Serie B.

W kadrze U-21, będącej bezpośrednim zapleczem zespołu Probierza, podstawowym napastnikiem jest Filip Szymczak. Od nowego sezonu musi zadowolić się rolą rezerwowego zawodnika Lecha i ani razu nie trafił do siatki w lidze.

Ze świecą szukać napastnika, który może pochwalić się dobrą skutecznością w PKO Ekstraklasie. Wymowne jest, że w czołówce klasyfikacji strzelców znajdują się Leonardo Rocha, Mikael Ishak i Efthymis Koulouris.

To paradoks, że na krajowym podwórku polscy napastnicy są towarem deficytowym. Od kilku lat rozgrywki są opanowane przez obcokrajowców. Ostatnim polskim królem strzelców Ekstraklasy był Marcin Robak w sezonie 2016/17.

Probierz zastanawia się, kto powinien być numerem "jeden" w miejsce Szczęsnego, a tak naprawdę kadra wciąż nie znalazła właściwych następców Kamila Glika w obronie czy Grzegorza Krychowiaka w linii pomocy. Zmierzch Lewandowskiego nie jest tak odległy, jak mogłoby się wydawać, i prawdopodobnie przyniesie ogromne problemy.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty