8 listopada 2022 roku FC Barcelona zmierzyła się na wyjeździe z Osasuną Pampeluną. Na przestrzeni pierwszych 30 minut Robert Lewandowski otrzymał dwie żółte kartki i w konsekwencji musiał opuścić boisko. Sędzia Jesus Gil Manzano pokazał mu bowiem czerwoną kartkę (więcej tutaj).
Jak się później okazało, problemem nie było wykluczenie z gry za dwa faule. Schodząc z boiska, kapitan reprezentacji Polski miał wykonać kilka gestów, w tym uznawane za obraźliwe w Hiszpanii dotknięcie nosa. Uznano, że było to w kierunku głównego arbitra, dlatego też "Lewy" został zawieszony w sumie na trzy mecze.
- Wyrzucenie mnie było właściwe, bo to był faul. Ale zawieszenie mnie za to, co zrobiłem później takie nie jest. Rozmawiałem z Xavim i Carlosem Navalem, naszym delegatem, który był obok czwartego sędziego, bo wiem o czym rozmawialiśmy tydzień lub dwa wcześniej. To wszystko, za tym była pewna historia i nie rozumiem powodu kary. To nie jest fair - mówił Lewandowski (cytat za "Mundo Deportivo"), dodając, że wszystkie gesty były skierowane w kierunku trenera Xaviego (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno
Do tych wydarzeń powrócił w programie "Tiempo de Juego" na antenie Radio Cope Mateu Lahoz. Były sędzia wyjawił, że główny arbiter meczu Osasuna - Barcelona, Jesus Gil Manzano, był instruowany z sali VAR przez Antonio Rubinosa Pereza (wiceprezesa Komitetu Technicznego Sędziów), co ma napisać w raporcie na temat gestu Lewandowskiego.
Gil Manzano miał poprosić o pomoc w interpretacji gestu dotknięcia nosa. Sprawdzano m.in. to, czy ma on jakieś znaczenie w Polsce. Wobec powyższego prowadzący audycję w Radiu Cope zapytał Lahoza wprost: czy raport pomeczowy został sporządzony tak, aby napastnik FC Barcelony otrzymał dłuższą karę zawieszenia? - Niech sami powiedzą - odpowiedział krótko.
W każdym razie Lahoz zapewnił, że Gil Manzano poprosił, aby pomóc mu w napisaniu raportu. Według "Mundo Deportivo" znaczyło to tyle, że sędzia spotkania Osasuna - Barcelona nie zamierzał już opisywać, co miało miejsce na boisku, ale jak to interpretować. W ten sposób w protokole miały się znaleźć informacje, które doprowadziły do zawieszenia Lewandowskiego na trzy spotkania.