W sobotę, 21 września, na drodze krajowej DK74 doszło do tragicznego wypadku z udziałem busa, którym podróżowali juniorzy klubu Alit Ożarów. 65-letni kierowca najprawdopodobniej zasłabł podczas jazdy i pojazd uderzył w drzewo. W szpitalu zmarł także trener Damian Jędrzejewski.
Według relacji Grzegorza Witka, prezesa klubu, który rozmawiał z młodymi piłkarzami, trener zauważył, że kierowca ma problemy i w ostatniej chwili odbił kierownicę, ratując pozostałych pasażerów.
- Gdyby nie trener, który kierownicę złapał i przekręcił, to uderzyliby centralnie w to drzewo i - jak twierdzą chłopcy - wszyscy prawdopodobnie by zginęli - mówił nam prezes klubu (więcej TUTAJ).
Witek w rozmowie z "Super Expressem" dodał, że młodzi piłkarze psychicznie są "w strasznym dołku", a od razu po wypadku próbowali wyciągnąć trenera. - Jak się nie dało, to byli przy nim, trzymali go za rękę, błagali, by nie odchodził. A Damian gasł w oczach. W tej tragicznej chwili próbował jeszcze do nich coś powiedzieć, pocieszyć - przyznał Witek.
Za swój bohaterski czyn Jędrzejewski został pośmiertnie odznaczony przez Polski Związek Piłki Nożnej. "Damian Jędrzejewski pozostanie na zawsze w naszej pamięci jako oddany trener i wychowawca, który dla dobra swoich podopiecznych nie zawahał się zaryzykować własnego życia" - napisał w mediach społecznościowych prezes Cezary Kulesza (więcej TUTAJ).